Mimo słabszej postawy kupujących w drugiej części wczorajszej sesji WIG zdołał zyskać 1,2 proc. i ustanowić nowe tegoroczne maksimum.Wsparciem dla rynku akcji okazał się najnowszy odczyt wskaźnika PMI. Obrazujący aktywność w polskim przemyśle indykator podskoczył z 43 do 46,5 pkt. Tak szybką poprawę można odczytywać jako triumfalne potwierdzenie zasadności wzrostu cen akcji w tym roku i element idealnie pasujący do gospodarczo-giełdowej układanki.
Po pierwsze, miesięczny wzrost o 3,5 pkt oznacza, że dynamika zwyżki jest coraz szybsza (poprzednio zwyżka wyniosła 0,45 pkt). Innymi słowy, polski przemysł coraz szybciej zmierza ku wyjściu z zapaści (za granicę oddzielającą regres od rozwoju przyjmuje się poziom 50 pkt).Po drugie, PMI jest najwyżej od roku. Ponieważ roczne zmiany PMI są mocno skorelowane z rocznymi zmianami WIG-u, to fakt ten uzasadnia oczekiwanie na rychłe wyjście na plus również rocznej dynamiki indeksu szerokiego rynku (obecnie WIG wciąż jest jeszcze 14 proc. poniżej poziomu sprzed roku).
Po trzecie, mimo konsekwentnej zwyżki zdecydowanie nieuzasadnione byłoby twierdzenie, że ożywienie jest blisko szczytu. Wręcz przeciwnie, PMI dopiero ledwie przekroczył poziom, na którym w poprzednich dwóch przypadkach (na jesieni 1998 oraz w lecie 2001 r.) znajdował się dołek cyklu koniunkturalnego. Chciałoby się powiedzieć, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. To że kryzys był tak głęboki w przemyśle, obecnie paradoksalnie okazuje się więc korzystne dla inwestorów.
Pesymiści mogą co prawda narzekać, że skoro PMI jest ciągle poniżej kluczowego poziomu 50 pkt, to nie ma fundamentalnych powodów do hossy na rynku akcji. Jest to jednak błędna teza. Trudno oczekiwać, by inwestorzy biernie czekali na to, aż PMI znajdzie się powyżej 50 pkt i dopiero wtedy kupowali akcje. Bardziej niż sam poziom wskaźnika liczy się tendencja, w jakiej podąża.
Tendencja ta jest zgodna z tym, co można wyczytać z wykresu WIG-u z technicznego punktu widzenia. Indeks systematycznie podąża w średnioterminowym trendzie wzrostowym. Naturalną konsekwencją tego stanu rzeczy byłby ruch do 40 tys. pkt.