To był czas pokryzysowej euforii na rynkach

Niewiele wskazuje na to, by rok 2010 był tak bardzo udany dla posiadaczy akcji jak ten mijający, w którym rynki dyskontowały wyjście światowej gospodarki z opresji

Publikacja: 24.12.2009 07:13

Giełda we Frankfurcie

Giełda we Frankfurcie

Foto: AFP

T en rok zdążył się zapisać na kartach historii jako jeden z najbardziej udanych dla inwestorów. Indeks WIG podskoczył do tej pory od końca 2008 r. o około 45 proc. Posiadaczom akcji przypomniały się najlepsze lata poprzedniej hossy (2003 i 2006) czy też rok 1999, czyli okres tzw. hossy internetowej.

Jeśli zaś pod uwagę wziąć dystans, jaki WIG pokonał od tegorocznego dołka (z lutego) do tegorocznego szczytu, to z wynikiem ponad 90 proc. mijający rok nie ma sobie równych od 15 lat. Niewątpliwie więc trend wzrostowy, z którym mieliśmy do czynienia w ostatnich dziesięciu miesiącach, należy do najsilniejszych w całej historii GPW. To samo można zresztą powiedzieć o giełdach światowych. Przykładowo amerykański indeks S&P 500, który przykuwa uwagę inwestorów na całym świecie, od tegorocznego dołka do szczytu urósł o 65 proc. Pod tym względem lepszy w całej historii indeksu był jedynie rok 1933.

[srodtytul]Im głębszy kryzys, tym większe odreagowanie[/srodtytul]

Podobieństwo mijającego roku do początku lat 30. XX wieku jest nieprzypadkowe. Podobnie jak w 1933 r., w tym roku inwestorzy są świadkami gwałtownego odreagowania na rynkach finansowych po kryzysie o bezprecedensowej skali. Pod wieloma względami załamanie gospodarcze, do jakiego doszło w końcu 2008 r. i na początku br., było największe od Wielkiej Depresji z początku lat 30. Chociaż polska gospodarka miała szczęście w stosunkowo łagodny sposób przejść kryzys, to i tak w kulminacyjnym jego punkcie dane makro były najgorsze od lat (przykładowo w styczniu br. produkcja przemysłowa była o 15,3 proc. mniejsza niż rok wcześniej).

To, co zaskoczyło zapewne większość inwestorów i analityków, to fakt, że kryzys, choć głęboki (zwłaszcza w rozwiniętych gospodarkach), był jednak krótkotrwały. Z czasem z upadku zaczęły się podnosić gospodarki, a wcześniej niezwykły rajd w górę rozpoczęły rynki finansowe i część surowcowych (zwłaszcza tych, na których dużą rolę odgrywa kapitał spekulacyjny). Dyskontowanie ożywienia gospodarczego potężnie odbiło się też na rynkach walutowych. Wzrostowi kursów akcji na świecie towarzyszyło systematyczne osłabianie dolara. Po pierwsze dlatego, że inwestorzy nabrali apetytu na bardziej ryzykowne instrumenty, przenosząc pieniądze m.in. na rynki wschodzące.

Po drugie dlatego, że amerykańska waluta stała się podstawą przeprowadzanych na ogromną skalę tzw. operacji carry trade. Dzięki rekordowo łagodnej polityce pieniężnej w USA (będącej sposobem na walkę z kryzysem), objawiającej się bardzo niskimi stopami procentowymi i dodrukiem pieniędzy przez Fed, inwestorzy chętnie zaciągali pożyczki dolarowe, a następnie przenosili pożyczone pieniądze do krajów o wyższych stopach procentowych, wymieniając dolara i powodując przy tym spadek jego kursu.

[srodtytul]Czy są szanse na powtórkę?[/srodtytul]

Przed rokiem inwestorzy i analitycy zadawali sobie pytanie, jak głęboki i długotrwały może być jeszcze kryzys. Co prawda załamanie okazało się krótkotrwałe, jednak dylematy nie znikły. Teraz inwestorzy głowią się nad zupełnie innym pytaniem: czy po tak gwałtownej tegorocznej hossie można liczyć na jeszcze więcej, czy może wręcz przeciwnie – należy oczekiwać stagnacji lub nawet ponownego załamania koniunktury?

Sceptycy mają w garści poważny argument – nigdy w historii warszawskiej giełdy nie zdarzyło się, że po wzroście o ponad 40 proc. WIG zdołał w kolejnym roku osiągnąć równie dobry wynik. Po silnej zwyżce w 1996 r. rok później indeks zyskał zaledwie 2,3 proc. Po hossie internetowej w 1999 r. w kolejnym roku WIG stracił 1,3 proc. Z kolei po wystrzale w 2006 r. następny rok przyniósł zwyżkę jedynie o 10,4 proc. Stosunkowo dobrze wypadł jedynie początkowy okres poprzedniej hossy, kiedy to po rajdzie w 2003 r., 2004 r. powiększył zyski inwestorów o kolejne 28 proc.

Gdyby iść tym tropem, to należałoby oczekiwać, że rok 2010 będzie zdecydowanie mniej udany dla posiadaczy akcji niż obecny. Inwestorzy staną prawdopodobnie w obliczu zjawiska, z którym nie mieli do czynienia w tym roku: z towarzyszącą ożywieniu gospodarczemu inflacją, na którą zmuszone będą zareagować banki centralne. Era rekordowo taniego pieniądza zacznie zapewne odchodzić w przeszłość.

Giełda
Marazm w Warszawie, nerwowo w USA. Złoty zyskuje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Tydzień w korekcie
Giełda
Mocne wyniki Broadcom wspierają spółki technologiczne
Giełda
Rajd św. Mikołaja - rynkowa okazja czy bajka?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
WIG20 znów w dół. Tym razem przez CD Projekt
Giełda
Rok cyklu prezydenckiego