W nadchodzącym roku giełdę czeka umiarkowany wzrost notowań

W 2010 roku indeksy warszawskiej giełdy nadal powinny rosnąć. Zwyżki będą jednak dużo, dużo mniejsze niż w czasie euforii obserwowanej na rynku od wiosny – wynika z ankiety „Parkietu” wśród analityków domów maklerskich

Publikacja: 24.12.2009 10:53

W nadchodzącym roku giełdę czeka umiarkowany wzrost notowań

Foto: PARKIET

Analitycy 11 domów maklerskich, które odpowiedziały na naszą sondę, przewidują, że na koniec przyszłego roku indeks WIG20 wyniesie średnio 2542 pkt, a indeks WIG sięgnie 43 684 pkt. Oznaczałoby to, odpowiednio, ponad 7-proc. zwyżkę wskaźnika blue chips i 10-proc. zwyżkę indeksu całej giełdy względem notowań ze środy, czyli ostatniej sesji przed świętami.

Spytaliśmy też o maksymalny poziom, na jaki w przyszłym roku mogą wspiąć się dwa najważniejsze warszawskie indeksy. I tak, według średnich prognoz, WIG20 powinien zahaczyć o próg 2725 pkt, a WIG o 46 634 pkt. Daje to indeksom, odpowiednio, 15-proc. i 18-proc. potencjał wzrostowy.

– Niemal cały wzrost powinien dokonać się przed połową roku. Oczekiwalibyśmy korekty w końcówce II kwartału i mozolnego odbudowywania się rynku w drugiej połowie roku – napisali nam analitycy UniCredit CAIB Poland. Część sądzi jednak, że wzrost będzie dość równomierny i rynek najwyższy pułap osiągnie na sam koniec przyszłego roku.

Najwięksi optymiści przewidują, że wskaźnik największych spółek może wynieść w ciągu roku 2900 pkt, a WIG nawet 50 tys. pkt.Z jednej strony to dużo – taki wynik oznaczałby wzrost indeksów o jedną czwartą, co większość inwestorów zapewne wzięłaby w ciemno. Jednak z drugiej strony widać, że analitycy nadal nie dają giełdzie nawet najmniejszych szans na osiągnięcie pułapów notowanych przed kryzysem, na szczycie hossy, która skończyła się jesienią 2007 r. Przypomnijmy, że WIG20 sięgał wtedy ponad 3900 pkt, a WIG miał wartość przekraczającą 67 tys. pkt.

Na rynku panuje pogląd, że przebicie szczytów poprzedniej hossy jest możliwe w 2012 r., ale tylko pod warunkiem, że w światowej gospodarce nie powróci już recesja, a Polska nie będzie mieć swoich własnych problemów, np. związanych z nadmiernym deficytem budżetowym.Wśród ankietowanych przeważa opinia (sześć głosów do czterech), że lepszym wyborem na przyszły rok będą akcje spółek małych lub średnich niż dużych (co zresztą widać po nieco bardziej optymistycznych prognozach dla WIG niż dla WIG20). Zwykle ożywienie w gospodarce, które jest obserwowane od kilku miesięcy, oznacza poprawę warunków do ekspansji właśnie dla mniejszych podmiotów.

– Małe spółki mogą zachowywać się lepiej niż duże, co będzie związane z dopływem środków do funduszy inwestycyjnych – wskazuje ponadto Marcin Materna, szef działu analiz w DM Millennium. Analitycy preferujący duże przedsiębiorstwa argumentują natomiast, że to właśnie nimi będzie interesować się kapitał zagraniczny i że są one bezpieczniejsze ze względu na znacznie większą płynność notowań.Eksperci podkreślają przy tym, że ważniejsza niż rozmiar jest sytuacja konkretnej firmy. Rynek ma być bowiem w przyszłym roku bardziej selektywny niż w mijającym.

W jakie więc branże warto zainwestować? Tutaj trudno o jakikolwiek jednolity obraz. We wskazaniach pojawił się niemal pełen przekrój naszej giełdy – polecane są m.in. spółki medialne („ponieważ są mocno przecenione”, „rynek reklamy ma się zacząć odbudowywać”), zajmujące się budownictwem infrastrukturalnym, energetyczne, petrochemiczne, banki („najszersza ekspozycja na rynek, reagują na bezpośrednio przekazywane sygnały kredytobiorców”, „możliwe bardzo dobre wyniki”), spółki reprezentujące sektory cykliczne, jak IT i przemysłowe, firmy elektromaszynowe, deweloperskie (oczekiwany wzrost popytu na nowe mieszkania), meblarskie czy reprezentujące sektor handlu detalicznego. Można więc ocenić, że inwestorów czeka naprawdę trudne zadanie zbudowania dobrego portfela na przyszły rok.

Na dodatek nie ma też wśród analityków jednoznacznego wskazania, czy lepiej pozostać przy giełdzie warszawskiej, czy też może zainwestować na innych parkietach zaliczanych do rynków wschodzących, reprezentujących podobną klasę ryzyka.

Część pytanych uważa, że wypadniemy na ich tle korzystnie. – Polski rynek powinien zachowywać się lepiej niż inne emerging markets. Nasze korzystniejsze wskaźniki makroekonomiczne, jak również potencjał do dalszej aprecjacji złotego powinny powodować przeważanie polskiego rynku w globalnych i regionalnych portfelach względem innych rynków wschodzących o podobnym rozmiarze do naszego – uważa Jacek Tyszko, makler z DM BOŚ. Co innego sądzą jednak m.in. analitycy UniCredit CAIB. Piszą oni, że nasz rynek będzie sobie radzić słabiej względem innych emerging markets, gdyż w warunkach ożywienia popytu w krajach zachodnich globalni inwestorzy powinni preferować spółki z gospodarek o większej ekspozycji przemysłowo-eksportowej niż Polska.

Nie ma też zgody co do oceny wpływu na nasz rynek czekających nas w przyszłym roku ogromnych prywatyzacji (m.in. PZU, Tauron, sama GPW). Zdaniem części ekspertów mogą one przyczynić się do zwiększenia zainteresowania całym naszym rynkiem i poskutkować napływem nowego kapitału także do firm już notowanych. Ale sporo analityków upatruje w dużych IPO i ofertach uzupełniających zagrożenia dla koniunktury na rynku wtórnym. Według wyliczeń UniCredit CAIB wartość ofert pierwotnych i uzupełniających może przekroczyć 20 mld zł, i to z wyłączeniem potencjalnej sprzedaży udziałów Skarbu Państwa.

Większość ekspertów zgadza się natomiast, że mamy na przyszły rok lepsze perspektywy niż większość giełd gospodarek rozwiniętych. – Polski rynek akcji będzie radzić sobie lepiej niż rynki dojrzałe ze względu na wzrost apetytu na ryzyko i zwiększenie przepływów do emerging markets – uważa Marcin Materna z DM Millennium. – Agresywne fundusze globalne będą poszukiwać kilkuletnich „okazji inwestycyjnych”, czyli rynków o niskiej wrażliwości na możliwe kolejne odsłony kryzysu w największych gospodarkach lub rynków wyraźnie silniejszych od innych, o dużym potencjale – finansowym i gospodarczym, i jednocześnie – odpowiednio dużych. W Europie powinny to być Polska i Turcja – dodaje Jacek Tyszko z DM BOŚ.

[ramka][b]Za Atlantykiem przewidywane są zwyżki o nieco ponad 9 procent[/b]

Prognozy analityków dla naszej giełdy są zbieżne z tym, co przewidują dla amerykańskiego indeksu Standard & Poor’s 500 stratedzy największych światowych banków inwestycyjnych. Spodziewają się średnio ponad 9-proc. wzrostu tego wskaźnika w 2010 roku.Według zebranych przez serwis Bloomberga prognoz dziesięciu dużych banków i firm inwestycyjnych, m.in. Goldmana Sachsa, JPMorgana, Credit Suisse i Deutsche Banku, S&P 500 wzrośnie na koniec przyszłego roku do 1223 pkt, co oznaczałoby zwyżkę dokładnie o 9,4 proc. względem poziomu tego indeksu z minionego wtorku.

Dobre zachowanie amerykańskiej giełdy ma być związane z utrzymywaniem jeszcze przez długi czas niemal zerowych stóp procentowych przez Rezerwę Federalną oraz poprawą sytuacji w gospodarce, której pomogły wydobyć się z najgłębszego powojennego kryzysu rządowe programy stymulacyjne. Oczekuje się, że ożywienie nabierze rozpędu dzięki zwyżce wydatków konsumpcyjnych.Będzie to sprzyjać firmom, w tym z „pięćsetki”, które prawdopodobnie jeszcze w obecnym kwartale przerwą najgorszą w historii passę kilkunastu kwartałów spadających zysków. W przyszłym roku zyski spółek z S&P 500 według prognoz mają wzrosnąć o 23 proc.

Zdaniem strategów lepiej niż przeciętnie powinny w przyszłym roku zachowywać się papiery wchodzących w skład S&P 500 firm finansowych, których wyceny są niskie, oraz spółek procyklicznych, takich jak technologiczne czy materiałowe.Sytuacja wskaźnika obejmującego pół tysiąca wiodących amerykańskich korporacji wygląda podobnie jak indeksów na GPW. To znaczy, że nawet jeśli spełnią się prognozy i wzrośnie on o rzeczone ponad 9 proc., wciąż całkiem sporo będzie mu brakować do historycznych szczytów sprzed rozpoczęcia kryzysu. Z prognozowanego poziomu 1223 pkt musiałby wzrosnąć jeszcze o 28 proc., aby dotrzeć do rekordu z października 2007 r., wynoszącego 1565,15 pkt.

– Amerykańskie akcje pozostają bardzo tanie. Rynek jeszcze nie dyskontuje odrodzenia gospodarczego. Będzie ono stopniowe, ale będzie, a to przyniesie wzrost zysków firm – argumentował niedawno Binky Chadha, strateg ds. amerykańskiego rynku akcji w oddziale Deutsche Banku w Nowym Jorku.Specjaliści zastrzegają, że zwyżka S&P 500 nie będzie mieć jednostajnego charakteru. Po dynamicznych zwyżkach trwających od wiosny spora część autorów newsletterów inwestycyjnych z USA spodziewa się w niedługim czasie korekty rozumianej jako spadek indeksów o co najmniej 10 proc. Dopiero po niej wskaźniki znów mogłyby maszerować w górę.[/ramka]

Giełda
Analiza poranna – Dziś inflacja z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
WIG20 z podwójnym szczytem. Prawie 20-proc. przecena 11 bit studios
Giełda
Indeksy w Warszawie nie palą się do korekty
Giełda
Kolejny rok przewagi USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
WIG20 czeka na nowy impuls
Giełda
Indeksy w Warszawie uniknęły korekty