Analitycy 11 domów maklerskich, które odpowiedziały na naszą sondę, przewidują, że na koniec przyszłego roku indeks WIG20 wyniesie średnio 2542 pkt, a indeks WIG sięgnie 43 684 pkt. Oznaczałoby to, odpowiednio, ponad 7-proc. zwyżkę wskaźnika blue chips i 10-proc. zwyżkę indeksu całej giełdy względem notowań ze środy, czyli ostatniej sesji przed świętami.
Spytaliśmy też o maksymalny poziom, na jaki w przyszłym roku mogą wspiąć się dwa najważniejsze warszawskie indeksy. I tak, według średnich prognoz, WIG20 powinien zahaczyć o próg 2725 pkt, a WIG o 46 634 pkt. Daje to indeksom, odpowiednio, 15-proc. i 18-proc. potencjał wzrostowy.
– Niemal cały wzrost powinien dokonać się przed połową roku. Oczekiwalibyśmy korekty w końcówce II kwartału i mozolnego odbudowywania się rynku w drugiej połowie roku – napisali nam analitycy UniCredit CAIB Poland. Część sądzi jednak, że wzrost będzie dość równomierny i rynek najwyższy pułap osiągnie na sam koniec przyszłego roku.
Najwięksi optymiści przewidują, że wskaźnik największych spółek może wynieść w ciągu roku 2900 pkt, a WIG nawet 50 tys. pkt.Z jednej strony to dużo – taki wynik oznaczałby wzrost indeksów o jedną czwartą, co większość inwestorów zapewne wzięłaby w ciemno. Jednak z drugiej strony widać, że analitycy nadal nie dają giełdzie nawet najmniejszych szans na osiągnięcie pułapów notowanych przed kryzysem, na szczycie hossy, która skończyła się jesienią 2007 r. Przypomnijmy, że WIG20 sięgał wtedy ponad 3900 pkt, a WIG miał wartość przekraczającą 67 tys. pkt.
Na rynku panuje pogląd, że przebicie szczytów poprzedniej hossy jest możliwe w 2012 r., ale tylko pod warunkiem, że w światowej gospodarce nie powróci już recesja, a Polska nie będzie mieć swoich własnych problemów, np. związanych z nadmiernym deficytem budżetowym.Wśród ankietowanych przeważa opinia (sześć głosów do czterech), że lepszym wyborem na przyszły rok będą akcje spółek małych lub średnich niż dużych (co zresztą widać po nieco bardziej optymistycznych prognozach dla WIG niż dla WIG20). Zwykle ożywienie w gospodarce, które jest obserwowane od kilku miesięcy, oznacza poprawę warunków do ekspansji właśnie dla mniejszych podmiotów.