Warto zatem zastanowić się nad możliwymi scenariuszami rozwoju wypadków w nadchodzącym roku. Z natury rzeczy prognozy takie są tylko "prognozami", bo trudno jest przewidzieć informacje, które będą napływały na rynek przez tak długi okres.
Sam początek roku (pierwszy tydzień stycznia) może przynieść pewne odreagowanie w dół ostatnich rekordów, przynajmniej jeśli chodzi o giełdy amerykańską czy niemiecką. Natomiast na cały styczeń można chyba spojrzeć bardziej optymistycznie. Ostatnio kilka banków inwestycyjnych podniosło swoje prognozy odnośnie do wzrostu PKB w USA w czwartym kwartale. Wzrost ten powinien wynieść 4-5 proc. w skali rocznej. Do tego można dodać dobre informacje z Chin, dla których prognozowany wzrost PKB za cały rok 2010 ma wynieść 10-11 proc. Jednym słowem, wchodzimy w nowy rok, gdy analitycy są przekonani co do tego, że recesja się zakończyła, gospodarka światowa będzie rosła w tempie około 4 proc., a inflacja pozostanie pod kontrolą. Taki scenariusz niemal gwarantuje nam wzrost giełd w zakresie 15-30 proc. w skali roku.
Można by teoretycznie poprzestać na tym stwierdzeniu, jednak warto zastanowić się, w roli adwokata diabła, nad wypadkami, które mogłyby przekreślić ten pozytywny scenariusz. Pierwszy to reakcja rynków na wycofywanie się banków centralnych z pakietów stymulacyjnych, co niewątpliwie będzie musiało nastąpić, jeśli świat wróci na szybką ścieżkę wzrostu. Drugi - to możliwe pojawienie się inflacji wcześniej, niż się rynek tego spodziewa, co pociągnęłoby za sobą wzrost stóp procentowych. Trzeci - to możliwa interwencja w Iranie, która wisi nad światem od tak dawna, że wszyscy ją lekceważą, ale gdyby do niej doszło, mogłaby doprowadzić do destabilizacji sytuacji międzynarodowej.
Czwarty natomiast - to możliwa inna wojna - handlowa między USA a Chinami. Przy zaniżonym kursie juana Chiny są sztucznie konkurencyjne na rynku towarów, co prowadzić będzie do kolejnych napięć. USA powinny dążyć do rozwiązania tego problemu poprzez zmuszenie tego kraju do uwolnienia waluty. Sądzę, że taka protekcjonistyczna polityka jest prawdopodobna i mogłaby zatrząść rynkiem. Ostatnie wzmocnienie dolara i wzrost rentowności obligacji nie sprzyjają na pewno podtrzymaniu wzrostu gospodarczego w USA.
Podsumowując, możemy w przyszłym roku mieć do czynienia ze spokojnym rynkiem wzrostowym, jak również z sytuacją dokładnie odwrotną niż w roku obecnym, czyli dobrym początkiem i słabym drugim i trzecim kwartałem.