Większość wskaźników makroekonomicznych wskazuje na kontynuację ożywienia w amerykańskiej gospodarce. W ten obraz wpisują się wczorajsze dane z sektora przemysłu. Produkcja w ujęciu miesięcznym wzrosła co prawda w sposób nieznaczny (0,1% m/m), jednak był to już ósmy kolejny wzrost, w wyniku czego roczna dynamika produkcji sięgnęła 1,7%. Wskaźnik aktywności w rejonie Nowego Jorku (pierwszy wskaźnik dla marca) odnotował co prawda spadek w relacji do lutego (z 24,9 do 22,9 pkt.), jednak wzrost w minionym miesiącu był zaskakująco duży i rynek liczył nawet na większe cofnięcie.
To jednak nie kondycja sektora przemysłu, a stan rynku pracy jest obecnie kluczowy dla amerykańskiego banku centralnego. Ten zaś nadal pozostaje słaby. Zatrudnienie spadało w USA zarówno w styczniu, jak i w lutym. Niepokojąca tendencja widoczna jest również w danych tygodniowych pokazujących rosnącą liczbę nowych bezrobotnych. Co prawda rynek winę za te słabsze dane przypisał wyjątkowo ostrej zimie, ale należy odnotować, iż nie przeszkodziła ona w wyraźnym ożywieniu na kanadyjskim rynku pracy. Z pewnością zatem nie ma przełomu potrzebnego do wyraźnej zmiany stanowiska Fed.
Posiedzenie nie wzbudzałoby większych emocji gdyby nie niedawna niespodziewana decyzja o podniesieniu stopy dyskontowej. Co prawda, Ben Bernanke tłumaczył kilkukrotnie, iż chodziło jedynie o dostosowanie „spreadu” wobec stopy podstawowej, a nie o krok w kierunku zacieśnienia, jednak faktycznie mógł być to balon próbny, testujący reakcję rynku. Idąc dalej, Fed mógłby usunąć frazę zapewniającą o utrzymaniu niskich stóp przez dłuższy okres lub wprowadzić stopę depozytową mającą ograniczyć nadpłynność sektora finansowego. Jednak takie posunięcia w chwili obecnej wywołałyby eskalację oczekiwań na kolejne ruchy (a także wyprzedaż na rynkach akcji i silne umocnienie dolara), a tego dotychczas Ben Bernanke bał się jak ognia. Scenariusz bazowy zakłada brak jakichkolwiek istotnych zmian tak długo, jak rynek pracy nie da wyraźnych sygnałów ożywienia. Widać to w notowaniach stawek FRA, które od dwóch miesięcy w zasadzie dryfują w miejscu. Takim sygnałem byłyby przynajmniej 2-3 miesiące wzrostów zatrudnienia rzędu 100 lub więcej tysięcy. Jeśli zmiany komunikatu Fed rzeczywiście będą kosmetyczne, być może w końcu pojawi się szansa na większą korektę wzrostową na EURUSD. Wpływ na rynki akcji powinien być w tej sytuacji neutralny. Ewentualnych zmian w komunikacie można oczekiwać w pierwszym paragrafie, gdzie Fed ocenia sytuację gospodarczą. Drugi, jednozdaniowy paragraf, oceniający, iż presja inflacyjna pozostanie niska, powinien pozostać niezmieniony.
Ruch wzrostowy z końca minionego tygodnia na parze EURUSD został zatrzymany na poziomie 1,3790 – lokalnym maksimum z 17 lutego. W dniu wczorajszym przeważali już sprzedający i to pomimo popołudniowej poprawy nastrojów na rynkach akcji. Sytuacja na parze nie jest jednak rozstrzygnięta. Trwająca od początku lutego konsolidacja w coraz większym stopniu przypomina formację spodka. Jest ona co prawda zasadniczo formacją odwrócenia trendu (zwłaszcza spadkowego), jednak mogłaby zapowiadać również większą korektę (mogącą iść w parze z bierną postawą Fed i wycofywaniem się funduszy z krótkich pozycji w euro „pod Grecję”). Kluczowy nadal pozostaje poziom 1,3850. Jeśli rynek będzie pozostawał w pobliżu tego poziomu przed publikacją komunikatu (godzina 19.15), jest szansa na atak spowodowany typową zmiennością wokół tego wydarzenia (zakładając, iż komunikat pozostanie niezmieniony). Gdyby rynkowi udało się pokonać 1,3850, realizacja stop lossów powyżej tego poziomu powinna zagwarantować przynajmniej przejściowy ruch wzrostowy.
Posiedzenie Fed to najważniejsze, ale nie jedyne wydarzenie w dniu dzisiejszym. Wcześniej mamy dane z Niemiec (11.00, indeks nastrojów ZEW, konsensus 43,7 pkt.) oraz dane z amerykańskiego rynku budownictwa mieszkaniowego (13.30, konsensus 570 tys. na nowe budowy i 610 tys. na pozwolenia).