W najgorszej sytuacji znajduje się indeks najmniejszych firm, który zniżkuje już piąty tydzień z rzędu. Tym razem stracił 1,1%, nieco mniej, niż poprzednio. Osiągnął on jednak poziom najniższy w tym roku. Po bardzo słabym maju, czerwiec okazał się jeszcze gorszy. WIG20 zwiększył skalę spadku o kolejne 6,7%, po majowej stracie, sięgającej niecałe 4,5%. Indeks szerokiego rynku zmniejszył swoją wartość o ponad 5%. Wskaźnik średnich spółek spadł o 4%, zaś sWIG80 o ponad 6%. W skali miesiąca liderem strat okazał się sektor bankowy, którego indeks zniżkował aż o ponad 8%. Drugie miejsce, ze stratą sięgającą 4,7% zajął WIG Informatyka. Nieznacznie ustępował mu subindeks firm spożywczych zniżkujący o 4,4%. Budowlanka straciła niecałe 4%. Na tym tle rewelacyjnie spisywał się WIG Telekomunikacja, który zwiększył swoją wartość o 0,9%. W mijającym tygodniu także przodowały banki ze stratą sięgającą 2,7%, o prawie 1,6% spadł WIG Informatyka. Sektor firm budowlanych zniżkował o 0,5%, zaś spożywczy spadł o 0,75%. Telekomunikacja zyskała 0,5%.
Analizując przebieg notowań w trakcie ostatnich pięciu sesji można dojść do wniosku, że nasz parkiet zachowywał się nieco chaotycznie, raz wykazując się względną siłą, w porównaniu do giełd europejskich lub sytuacji na Wall Street, by następnego dnia razić w najlepszym razie marazmem i niezdecydowaniem. Uwagę inwestorów przykuwał z niecierpliwością i nadzieją oczekiwany debiut akcji Tauronu. Niestety nie dostarczył on powodów do radości graczom rozochoconych zyskami osiągniętymi ze sprzedaży akcji PZU. Pierwsze notowanie energetycznej spółki odbywało się w bardzo niekorzystnym momencie, w przeddzień na światowych giełdach doszło do pokaźnych spadków. Także następne sesje nie przyniosły poprawy sytuacji. Na zyski przyjdzie więc poczekać. Jedynie na otwarciu kurs Tauronu sięgnął 5,13 zł, czyli ceny, po jakiej akcje sprzedawane były w ofercie publicznej. Później było już tylko gorzej. W najgorszym momencie papiery te były wyceniane na 4,96 zł, a więc o 3,3% mniej, niż wynosiła cena emisyjna.
[srodtytul]Świat[/srodtytul]
[srodtytul]Wall Street w uścisku niedźwiedzia[/srodtytul]
Na amerykańskim parkiecie nie widać oznak poprawy sytuacji. Trwa w najlepsze rozpoczęta 21 czerwca fala spadków. W jej wyniku S&P500 stracił już łącznie 90 punktów, czyli 8%. Od szczytu całej, rozpoczętej w marcu ubiegłego roku tendencji wzrostowej, zniżka sięga już 190 punktów, a więc 15,5%. Jeśli traktować ją jako korektę całej tej zwyżki, to jej rozmiary są już na tyle pokaźne, że można by spodziewać się jej zakończenia. Na razie się na to nie zanosi. Byki na Wall Street nie tryskają siłą. Przewaga podaży wydaje się bardzo zdecydowana. Próby obrony przed przeceną nie są ani zbyt częste, ani zbyt przekonujące. Spośród dziewięciu ostatnich sesji zaledwie jedna zakończyła się niewielkim wzrostem indeksów. Bilans ostatniego tygodnia (z wyłączeniem sesji piątkowej) jest zdecydowanie niekorzystny dla posiadaczy akcji. Dow Jones stracił w tym czasie 4,1%, S&P500 zniżkował o 4,3%, zaś Nasdaq spadł o 5,2%. Niedawne wyjście indeksu powyżej średniej z 200 sesji, które mogło być uznane jako sygnał kontynuacji wzrostów okazało się pułapką i pozostało po nim tylko wspomnienie. Nie wróży to niczego dobrego. Amerykańscy inwestorzy najpierw pozostawali pod wrażeniem niekorzystnych sygnałów, płynących z Europy, teraz zaś doczekali się własnych zmartwień. Ostatnie dane, dotyczące gospodarki Stanów Zjednoczonych były bardzo dalekie od optymizmu. Brak poprawy na rynku pracy, słaby wciąż segment nieruchomości, wreszcie coraz gorsze wskaźniki aktywności gospodarczej nie tworzą klimatu sprzyjającego powrotowi do wzrostów na giełdzie.