Dzień na giełdach zaczął się od lekkich wzrostów, jednak im bliżej końca sesji tym umiarkowany optymizm inwestorów gasł. Aktywność nie była duża, ponieważ przed wieczorną decyzją Fed na temat ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej, chętnych do większych zakupów nie było.
Nie ma się zresztą czemu dziwić. Choć nastroje na giełdach wciąż są bojowe, to decyzja amerykańskiej rezerwy federalnej równie dobrze może być impulsem do rozpoczęcia korekty na giełdach.
Indeksy w Europie Zachodniej w ciągu dnia zyskiwały po około 0,3 proc. Podobnie było w Warszawie. Popołudniu główne wskaźniki powróciły do poziomów z wtorkowego zamknięcia, by około 16 zejść pod kreskę. W USA dzień rozpoczął się bez wyraźnego trendu, ale po niespełna dwóch godzinach handlu również za oceanem delikatną przewagę uzyskali sprzedający.
O tym, że dzisiaj liczy się właściwie tylko jedna informacje świadczyć może brak jakiejkolwiek reakcji na dane z amerykańskiego rynku pracy, choć w październiku liczba nowych etatów wzrosła do 43 tys. To ponad dwa razy tyle ile wynosiły średnie szacunki analityków. Z podobną reakcją, a właściwie z jej brakiem spotkały, się też kolejne, również lepsze od oczekiwań informacje na temat zamówień w przemyśle i indeksu ISM dla usług.
Indeks WIG20 w ciągu dnia zyskiwał na wartości, jednak wyraźnie mniejszy popyt nie pozwalał na zbliżenie się do rekordowego poziomu z połowy października. Na koniec dnia wskaźnik podliczono na 2668,39 pkt. o 0,4 proc. mniej niż we wtorek.