Respekt budzi też to, w jaki sposób trend wzrostowy rozprawił się z kolejnymi pesymistycznymi koncepcjami rozwoju wydarzeń. Jeszcze tydzień temu taką koncepcją był ewentualny spadek WIG20 poniżej 2600 pkt, czyli wsparcia, które swoją rolę potwierdziło, hamując spadki jeszcze w październiku. Odbicie od owego wsparcia znacznie osłabiło tę koncepcję, ale niedźwiedzie wciąż liczyły na to, że odbicie to stanowi jedynie drugie ramię formującej się od dłuższego czasu głowy z ramionami.
Kiedy jednak WIG20 przebił poziom 2700 pkt, a wczoraj otarł się o listopadowy szczyt hossy, i ta koncepcja legła w gruzach. Nie oznacza to oczywiście, że nie można sobie wyobrazić kolejnego pomysłu na średnioterminową falę spadkową. Jest nim podwójny szczyt. Pesymiści mogą liczyć na to, że skoro wczoraj WIG20 nie zdołał na zamknięciu potwierdzić przebicia szczytu, to pojawia się groźba, że teraz podaż zaatakuje śmielej i doprowadzi do odbicia w dół.
I ta koncepcja ma jednak poważną wadę. Do tego, by można było mówić o ukształtowaniu się książkowego podwójnego szczytu, konieczny byłby spadek poniżej ostatniego dołka. W poszukiwaniu owego dołka znów cofamy się tymczasem do poziomu 2600 pkt, czyli bariery, która już dwukrotnie zatrzymała przecenę. Widać zatem, że pesymistyczne scenariusze to jak dotąd czysta abstrakcja.
Historia ostatnich miesięcy dowodzi raczej tego, że zamiast ciągle próbować łapać szczyty i dołki, lepiej po prostu przyłączyć się do dominującego trendu wzrostowego. Zresztą zwolennicy takiego podejścia mogą również sięgać do arsenału różnych formacji technicznych. W ujęciu optymistycznym listopadowa korekta o regularnym przebiegu to coś w rodzaju flagi, czyli formacji kontynuacji trendu wzrostowego. Wybicie z podobnej formacji na początku września wywindowało WIG20 z poziomu ok. 2450 do ponad 2700 pkt.
Oczywiście z przyłączaniem się do trendu wzrostowego wiąże się ryzyko, i to ryzyko zapewne coraz większe. Aby sobie to uzmysłowić, wystarczy przyjrzeć się notowaniom KGHM, czyli lokomotywy ostatniej zwyżki. W piątek, kiedy kurs miedziowego potentata dopiero wybijał się w górę z listopadowej konsolidacji (która,?co ciekawe, miała bardziej łagodny charakter niż korekta na całym rynku), od najbliższego wsparcia, czyli od dna owej konsolidacji (ok. 131 zł), dzielił notowania dystans ok. 9,6 proc.