Tym razem indeks wykazał się nieco większą siłą niż we wtorek, kiedy nowy rekord został „wymęczony” rachityczną zwyżką o 0,17 proc. w ostatniej chwili notowań.
Tym razem wzrost też miał miejsce w końcówce sesji, ale był jednak nieco dłuższy i większy – indeks dużych spółek zyskał 0,45 proc. Warte odnotowania jest również to, że w przeciwieństwie do wtorku, tym razem WIG20 ustanowił rekord hossy również w ujęciu intraday.
W pierwszej chwili nasuwać może się wniosek, że wczorajsza zwyżka to reakcja na wtorkowy komunikat amerykańskich władz monetarnych. Byłby to chyba jednak zbyt daleko idący wniosek, bo przez większość dnia WIG20 (podobnie jak na poprzednich sesjach) praktycznie stał w miejscu na lekkim minusie. Nie dziwi to o tyle, że wyczekiwany komunikat FOMC (Komitetu Otwartego Rynku Rezerwy Federalnej) właściwie niczym nie zaskoczył. Fed zamierza kontynuować luzowanie ilościowe, skupując obligacje za łączną kwotę 600 mld USD do połowy 2011 r.
Jedyne, co może cieszyć, to fakt, że wraz z komunikatem na pewien czas znikła niepewność co do poczynań Fedu. Tylko na pewien jednak czas, bo FOMC wyraźnie dał do zrozumienia, że może dowolnie zmieniać rozmiary luzowania ilościowego w zależności od wydarzeń w gospodarce.Niezależnie od polityki Fedu trzeba przyznać, że koniunktura gospodarcza nadal jest podstawowym czynnikiem wspierającym kursy akcji.
Wystarczy spojrzeć na wczorajszy odczyt produkcji przemysłowej w USA. Podczas gdy w październiku produkcja zaczęła spadać po raz pierwszy od 16 miesięcy (-0,2 proc.), to w listopadzie wyraźnie się odbiła w górę (+0,4 proc.). Podobnie sytuacja wygląda jeśli chodzi np. o opublikowane jeszcze w poniedziałek wskaźniki wyprzedzające OECD. Podczas gdy przed miesiącem wskaźnik dla Polski zaczął nieznacznie spadać, to teraz w wyniku rewizji okazało się, że spadku jednak nie było, a jedynie stabilizacja na dotychczasowych poziomach.