Już rano można było się spodziewać, że wtorkowa sesja nie będzie należała do udanych. Na otwarciu WIG spadł o 0,03 proc., a WIG20 poszedł w dół o 0,18 proc. W kolejnych godzinach handlu skala przeceny w Warszawie pogłębiała się. Jednak zachodnioeuropejskie parkiety radziły sobie jeszcze gorzej. Po południu niemiecki DAX tracił 1,5 proc., a francuski CAC40 był 1,6 proc. pod kreską. Tymczasem indeks szerokiego rynku GPW zakończył dzień „zaledwie" 0,35-proc. spadkiem.

Gorzej poradziły sobie największe spółki. Opisujący je WIG20 spadł o 0,77 proc. do 2484,11 pkt. Wprawdzie notowania niektórych blue chips świeciły dziś na zielono, ale akcje tych, które mają największy udział w indeksie – taniały. W tym gronie były m.in. KGHM i Pekao. Pod presją wciąż znajduje się kurs PGE. Rynek obawia się zapowiadanej realizacji inwestycji w Opolu. Dzisiejszy kalendarz publikacji makro był niemal pusty. Warto ewentualnie odnotować dane o kwietniowej produkcji przemysłowej w Wielkiej Brytanii. Zgodnie z prognozami spadła rok do roku o 0,6 proc. Z czego zatem wynikała tak mocna przecena akcji w Europie? Impuls napłynął z Japonii. Tamtejszy bank centralny pozostawił politykę monetarną bez zmian, podczas gdy inwestorzy najwyraźniej oczekiwali jej dalszego poluzowania. W efekcie na finiszu sesji Nikkei spadł o 1,5 proc.

Również na Wall Street początek wtorkowej sesji nie wyglądał optymistycznie. Na otwarciu Dow Jones spadł o 0,9 proc., a Nasdaq osunął się o ponad 1,1 proc. S&P 500 wystartował 1-proc. pod kreską. Powodem przeceny nie były dane makro – te bowiem były zgodne z prognozami. Okazało się, że zapasy amerykańskich hurtowników w kwietniu wzrosły o 0,2 proc., w ujęciu miesiąc do miesiąca.

Jutrzejszy kalendarz publikacji makro jest całkiem bogaty. Jeszcze przed południem poznamy dane o majowej inflacji konsumenckiej we Francji, Hiszpanii i we Włoszech. Napłyną też dane o kwietniowej produkcji przemysłowej w strefie euro. Z kolei po południu poznamy odczyt o cotygodniowej zmianie zapasów paliw w Stanach Zjednoczonych.