Nie tak wyobrażali sobie inwestorzy giełdowi poniedziałkową sesję. Jeszcze w piątek wydawało się, że wszystko jest na najlepszej drodze, żeby na warszawski parkiet wróciła hossa. Część graczy już widziała indeksy na szczytach obecnej hossy. Do kupowania akcji zachęcały przede wszystkim informacje z Egiptu o możliwym szybkim zakończeniu konfliktów polityczno-społecznych. Giełda nowojorska biła kolejne rekordy.
Początek dzisiejszych notowań wskazywał, że przez weekend zapał graczy do kupowania akcji nie tylko nie wygasł, ale nawet się wzmógł. Indeksy rozpoczęły dzień od niewielkich, ale jednak wzrostów. Szybko okazało się, że było pozytywne nastroje były tylko ułudą. Informacja o słabszej od oczekiwań produkcji przemysłowej w grudniu w strefie euro (spadła o 0,1 proc. w porównaniu z listopadem podczas gdy prognozy mówiły, że się nie zmieni) podziałała na graczy jak kubeł zimnej wody. Popyt całkowicie się wycofał. Do głosu doszli sprzedający co zepchnęło główne indeksy pod kreskę.
O godz. 13.00 WIG tracił 0,08 proc. i był na poziomie 47528 pkt. WIG20 spadał o 0,1 proc. do 2722 pkt. Nieco lepiej radziły sobie tylko indeksy małych i średnich firm. Obroty ledwo przekroczyły 350 mln zł. Świadczy to o tym, że inwestorzy nie są przekonani, w którym kierunku będzie podążał nasz parkiet w najbliższej przyszłości i wolą nie dokonywać większych zmian w portfelach. Dlatego GPW jest, podobnie jak w poprzednich tygodniach, skazana na trend boczny. Dla inwestorów oznacza to męczące miotanie się w poszukiwaniu jakichkolwiek zysków. Zarabiają na tym tylko brokerzy żyjący z prowizji od zawieranych transakcji.
Na innych parkietach europejskich również nie widać większego zapału inwestorów do handlowania akcjami. Indeksy, mimo że również rozpoczęły dzień na zielono, obecnie poruszają się w okolicach piątkowych zamknięć. Na rynku brakuje paliwa, jakim są dane makro. Poranne informacje o produkcji przemysłowej były jedynymi, które dzisiaj trafiły na rynek.
Na rynku walutowym złoty wciąż traci na wartości. Za euro trzeba już płacić ponad 3,93 zł. Dolar kosztuje już prawie 2,93 zł.