Zagrożeniem dla rynków są wprawdzie podwyżki stóp procentowych, jednak dzisiejsza zapowiedź możliwego ich podniesienia już w kwietniu przez Europejski Bank Centralny nie zburzyła dobrych nastrojów. W wielu krajach stopy już zresztą rosną – dziś podniosła je Brazylia. Jednak i wobec tej informacji gracze przeszli dziś dość obojętnie.
Skupili się natomiast na spadkach cen ropy naftowej i dobrych danych z gospodarki USA, a te dostarczyły dziś powodów do kupowania akcji. Lepszy obraz amerykańskiej gospodarki, a przede wszystkim tamtejszego rynku pracy, wyłonił się już wczoraj wieczorem naszego czasu z tzw. Beżowej Księgi, którą opublikował Fed. Dziś uzupełniły go dane dotyczące liczby nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych – w minionym tygodniu niespodziewanie zmniejszyła się ona o 20 tys. Potem doszedł jeszcze doskonały odczyt indeksu ISM mierzącego w usługach – miał spaść, a zamiast tego znalazł się w lutym najwyżej od pięciu i pół roku.
Po takich danych początek sesji na Wall Street był imponujący. Główne indeksy, w tym S&P 500, rosły na początku nawet o blisko 1,5 proc. i gdyby tak zakończyły się notowania byłby to najlepszy dzień dla amerykańskich giełd od kilku tygodni.
Bardzo dobrze spisywały się także rynki wschodzące. Ich indeks, MSCI Emerging Markets, szedł w ciągu dnia w górę o 1,2 proc., a na przykład giełda w Turcji zyskiwała blisko 3 proc.
Jeśli chodzi o rynki zachodnioeuropejskie, zmiany indeksów były dość zróżnicowane. Systematycznie piął się w górę indeks giełdy w Londynie i pod koniec zyskiwał już 1,4 proc., ale inne wskaźniki zyskiwały mniej – we Frankfurcie i Paryżu niedługo przed zamknięciem zwyżki wynosiły po ok. 0,7 proc. Z kolei parkiety w Madrycie i Mediolanie były na minusie – jak widać łatka PIIGS nadal im ciąży.