Inwestorów zachęcały do zakupów poprawiające się wyniki wielu spółek, a także przekonanie, że po dymisji rządu premiera Portugalii będzie wprawdzie potrzebna międzynarodowa pomoc, ale na tym zakończy się kryzys zadłużeniowy w strefie euro, bo kondycja gospodarcza pozostałych krajów tego regionu jest jednak bez porównania lepsza. Ci inwestorzy, których wystraszyła wojna w Libii czy trzęsienie ziemi w Japonii, już wcześniej posprzedawali akcje i teraz windują ceny złota.
Na nowojorskich giełdach najlepiej radziły sobie spółki z branży technologicznej. Kurs akcji Micron Technology, największego w Stanach producenta pamięci komputerowej, wzrósł o 7,7 proc., gdy jego wyniki okazały się lepsze od spodziewanych przez analityków. O ponad 4 proc. zdrożały papiery GameStop, bo ten największy dystrybutor gier wideo podniósł prognozy zysku bardziej, niż prognozowano.
Na zachodnioeuropejskich giełdach największe zwyżki odnotowały kursy akcji czołowych producentów luksusowych samochodów – BMW i Daimlera, odpowiednio o 4 i 3,7 proc. Mimo spadku cen miedzi ponownie zwyżkowały papiery największych spółek wydobywczych BHP Billiton, Rio Tinto i Xstraty. Firmy te wygrały bowiem już po raz drugi walkę z australijskim rządem o ulgi podatkowe. Mimo raportu o lutowym spadku sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii dobrze radziły sobie tamtejsze spółki handlowe. Akcje firmy Next, drugiej na wyspach sieci odzieżowej, zdrożały o 5 proc. po raporcie o wzroście przychodów. A kurs Kigfishera zyskał prawie 7 proc., bo spółka zwiększyła zysk w 2010 r.
Na rynkach surowcowych drożały wczoraj metale szlachetne i ropa naftowa, natomiast ceny metali przemysłowych lekko spadły. Cena złota osiągnęła rekordowe poziomy. W kontraktach terminowych na nowojorskim rynku Comex płacono za uncję 1448,60 USD, a na popołudniowym fixingu w Londynie uncja kosztowała 1447 USD. Srebro było najdroższe od 31 lat. W metalach szlachetnych ratunku szukali inwestorzy zaniepokojeni wojną w Libii, rosnącą inflacją i ponownym nasileniem się kryzysu w strefie euro.
Ropa naftowa w Nowym Jorku drożeje nieprzerwanie od początku tygodnia, a w Londynie jej cena utrzymuje się powyżej 115 USD za baryłkę. Uczestnicy tego rynku boją się zakłócenia dostaw z Bliskiego Wschodu, bo wciąż giną demonstranci w Syrii, bliski upadku jest reżim w Jemenie, w Libii trwa wojna. Na nowojorskiej Mercantile Exchange za baryłkę płacono wczoraj 106,03 USD, najwięcej od końca września 2008 r.