Z największym optymizmem wiadomość tę przyjęli akcjonariusze europejskich banków i w rezultacie indeks tego sektora zwyżkował wczoraj najbardziej spośród 19 wskaźników branżowych. A przewodziły zwyżkom papiery włoskiego Intesa Sanpaolo, które wzrosły o 3,2 proc. Sporo, bo 2,7 proc., zyskały też akcje Banca Popolare di Milano, a walory największego w Italii UniCredit zdrożały o 1 proc.
Zwyżki te były wynikiem nie tylko deklaracji Junckera, ale także raportu firmy analitycznej Prometeia, która uznała, że włoskie banki są dobrze przygotowane do zaliczenia przeprowadzanych w Unii Europejskiej stress testów. Dobrze sobie w nich radzą także niemieckie banki i papiery drugiego pod względem wielkości w tym kraju Commerzbanku zyskały wczoraj ponad 5 proc.Po 2,5 proc. poszły w górę akcje niemieckich firm użyteczności publicznej RWE i EON po informacji „Financial Times Deutschland”, że rząd w Berlinie zrezygnuje z nałożenia dodatkowych podatków na elektrownie atomowe.
W Nowym Jorku sesje zaczęły się od spadków i zanosiło się na czwarty z rzędu dzień przeceny, gdy okazało się, że zamówienia na dobra trwałe spadły w USA bardziej, niż prognozowano. Wciąż nie widać też poprawy na rynku nieruchomości, bo w I kw. ceny domów spadły o 5,5 proc. Później jednak indeksy zwyżkowały, głównie dzięki producentom surowców.
Na rynkach najważniejszych surowców środowe notowania przebiegały pod znakiem zmiennych nastrojów. Drugi dzień z rzędu, i to dość zdecydowanie, rosły ceny miedzi. I tym razem przyczynił się do tego bankowy raport. We wtorek prognozowane ceny miedzi podniosły Goldman Sachs i Morgan Stanley, a wczoraj analitycy Deutsche Banku opublikowali raport, w którym przewidują, że w przyszłym roku średnia cena miedzi na światowym rynku wzrośnie do 11 500 USD za tonę. W tym roku cena ta na Londyńskiej Giełdzie Metali wynosi dotychczas 9483 USD. International Copper Study Group przewiduje, że w tym roku popyt na miedź elektrolityczną przewyższy w skali globalnej jej podaż o 377 tys. ton. Pod koniec notowań na LME za tonę miedzi płacono 9067 USD, w porównaniu z 8861 na wtorkowym zamknięciu.
Ropa naftowa początkowo taniała w Nowym Jorku po raporcie o wzroście zapasów benzyny. Zaczęła drożeć, gdy Departament Energetyki poinformował o większym, niż przewidywano wykorzystaniu mocy przerobowych w rafineriach. Na londyńskiej ICE za baryłkę Brent płacono113,44 USD wobec 112,53 USD na zamknięciu we wtorek.