[srodtytul]Mamy spowolnienie, winna ropa?[/srodtytul]
Aktywność a amerykańskiej gospodarce wyhamowywała już w kwietniu, ale załamanie nastąpiło dopiero w maju. Co więcej, po raz kolejny zatrzymane zostało ożywienie na amerykańskim rynku pracy. Po części może to wynikać z wysokich cen surowców, szczególnie ropy naftowej. W ostatnim raporcie z rynku surowców pisaliśmy, [link=http:http://www.xtb.pl/strona.php?info=2543 " target="_blank"]iż ceny ropy mogą obniżyć wzrost gospodarczy w tym roku nawet o 0,9 pp[/link]. W sposób naturalny prowadzi to do mniejszego optymizmu firm (wskaźniki PMI i ISM), a podkopując zaufanie do ożywienia, zniechęca do decyzji o zatrudnianiu.
[srodtytul]Co dalej?[/srodtytul]
Spowolnienie jest faktem i ma to istotne konsekwencje dla rynków, co widać w notowaniach na Wall Street. Natomiast równie istotnym wydaje nam się pytanie, jakie konsekwencje słabsze dane będą miały dla polityki gospodarczej USA.
Inwestorzy przyzwyczaili się już do tego, że Fed na słabsze dane reaguje rozluźnieniem monetarnym i tego oczekuje się również teraz. Widać to w notowaniach pary EURUSD, gdzie mamy wyraźne wzrosty (technicznie w ramach fali piątej) po okresie słabości euro wywołanym „greckimi” problemami. Mając na uwadze fakt, jak niewielkie benefity dał gigantyczny program QE2, kolejne drukowanie pieniędzy nie wydaje się uzasadnione. Rynek może jednak spekulować odnośnie takiej decyzji Fed, co może w najbliższym czasie dalej osłabiać dolara. Nawet jeśli nie będzie decyzji o QE3, Fed najprawdopodobniej nie zdecyduje się w najbliższych miesiącach na zaprzestanie reinwestowania środków z posiadanego portfela obligacji.