Środowa sesja upłynęła pod znakiem skrajnych emocji inwestorów. Początek dnia zapowiadał się całkiem przyjemnie. Po dwóch dniach nerwowego szarpania indeksy w Warszawie zaczęły dzień bardzo spokojnie, na niewielkich plusach, by następnie raźno ruszyć w górę. Podobnie zachowywały się inne parkiety europejskie. Do kupowania akcji zachęcały dobre wieści z Chin dotyczące kondycji tamtejszej gospodarki, która zamiast zwalniać, znów zaczęła przyspieszać. Inwestorzy zupełnie zlekceważyli natomiast wtorkową decyzję agencji Moody’s która obcięła rating Irlandii do poziomu śmieciowego. Decyzja spotkała się zresztą z miażdżącą krytyką Jose Barroso, szefa Komisji Europejskiej, który stwierdził, że nie rozumie tej decyzji skoro władze zielonej wyspy konsekwentnie realizują plan naprawczy.
Popyt na akcje sprawił, że przed południem główne indeksy w Warszawie zyskiwały nawet 1 proc. Indeksy ciągnął w górę KGHM, który zyskiwał za sprawą rosnących cen miedzi (inwestorzy spodziewają się większego popytu z Chin). Dobrze radziły też sobie Pekao i Bank Handlowy.
Po południu nastroje uległy jednak pogorszeniu. Inwestorzy, nie tylko w Warszawie, zaczęli realizować zyski za akcji bojąc się, że odbicie będzie miało krótkoterminowy charakter. W konsekwencji indeksy na GPW wróciły na poziomy niewiele powyżej wtorkowych zamknięć. Druga daleko silniejsza fala popytu zaatakowała na kilkadziesiąt minut przed końcem sesji. Byki do działania zachęcił Ben Bernanke, szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej, który zasygnalizował możliwość dalszego luzowania polityki pieniężnej jeśli tamtejsza gospodarka nie zacznie przyspieszać. Perspektywa pompowania dodatkowych pieniędzy na rynek zmotywowała inwestorów na całym świecie do kupowania akcji. Słabnące wcześniej indeksy w Europie, w tym w Warszawie, natychmiast zyskiwać na wartości, do czego przyczynił się również mocny początek sesji za oceanem, Taka sytuacja utrzymała się aż do zamknięcia. WIG 20 zakończył dzień na wysokości 2762 pkt. co oznaczało 1,02-proc. zmianę. WIG rósł o 0,86 proc. do 48103 pkt. Obroty sięgnęły 860 mln zł.
Z dużych spółek najlepszą inwestycją był w środę Bank Handlowy, który podrożał o 8,1 proc. Pekao zyskało 3,1 proc. Obie instytucje odrabiały wcześniejsze głębokie straty. Stawkę z dużych firm zamykały PKN Orlen i Lotos. Potaniały odpowiednio: 1,8 proc. i 1,4 proc. Z mniejszych firm ponad 5,8 proc. podrożał Kredyt Bank, który może zmienić właściciela.
Jeszcze większe emocje rządziły rynkiem walutowym. Po porannym umocnieniu złoty w południe zaczął tracić na wartości gdy okazało się, że w czerwcu inflacja w Polsce zmalała do 4,2 proc. wobec 5 proc. przed miesiącem. Informacja wyklucza możliwość szybkiej, kolejnej podwyżki stóp procentowych co znacznie zmniejszyło atrakcyjność naszego pieniądza. W drugiej części dnia złoty wrócił do poziomów wtorkowych zamknięć do czego przyczyniła się już, wspominana wcześniej, zapowiedź stymulowania gospodarki amerykańskiej dodatkowymi pieniędzmi. Poprzednie tego typu programy skutkowały wzrostem wycen aktywów, w tym bardziej ryzykownych, na całym świecie. O godz. 17.30 za euro płacono 4,0140 zł, franka 3,4530 zł a dolara 2,8330.