Niedawno zostały opublikowane wskaźniki aktywności gospodarczej PMI dla strefy euro. W przypadku Niemiec były nieco lepsze od oczekiwań, co nadało komentarzom pozytywny ton. Jednak już PMI dla całej strefy euro były bardzo złe. Spadki dotyczyły zarówno usług, jak i przemysłu. Co gorsza, spadek aktywności był najszybszy od ponad dwóch lat. Po raz kolejny spadły nowe zamówienia, a skala spadków była największa od połowy 2009 roku. Trudno się dziwić, że oczekiwania wzrostu w sektorze usług (sentyment) spadły do poziomów najniższych od marca 2009 roku. Należy pamiętać, że Niemcy stanowią dużą część strefy euro. Tak więc ich relatywnie dobre wyniki, a fatalne dla całej strefy euro mogą sygnalizować gwałtowne pogorszenie się sytuacji w słabszych krajach. Nakładając wskaźnik PMI dla Europy na PKB, widać, że spadki tego pierwszego już są silniejsze niż PKB. Biorąc pod uwagę silną korelację obydwu, daje to podstawy do formułowania tezy, że recesja w Europie jest coraz bardziej prawdopodobna. Procesy są na tyle zaawansowane, że nawet przyjęcie przez europejskich polityków dobrych rozwiązań obecnego kryzysu zadłużenia może już jej nie zapobiec. Natomiast może i powinno ją zdecydowanie spłycić.

W USA obecny konsensus oczekiwań wskazuje nawet na wzrost ISM dla przemysłu. Taki wynik byłby niewątpliwie świetny. Problem w tym, że jednocześnie doszło do silnego spadku sentymentu konsumentów, a bardzo poważany instytut ECRI wydał ostatnio jednoznaczną opinię, że recesja w USA jest nieunikniona. Według niego gospodarka weszła już w spiralę spadku, która z reguły kończy się recesją, jednocześnie rozmiar samej recesji jest ciągle nieznany. Zbyt duże jest znaczenie potencjalnych szoków, które są bardzo trudno przewidywalne, w szczególności procesu politycznego w strefie euro i skuteczności przyjmowanych w Europie rozwiązań.

Wydaje się, że także amerykański Fed stopniowo dochodzi do wniosku, że kondycja gospodarki się pogarsza. Bank centralny w tak wrażliwej sytuacji jak obecna nie może sobie pozwolić na otwartą zapowiedź recesji, gdyż jedyny efekt, jaki by wywołał, to jej pogłębienie. W najlepszym wypadku inwestorzy mogą tu liczyć co najwyżej na jej oficjalne potwierdzenie, kiedy już będzie widoczna. Jednak coraz liczniejsze wypowiedzi przedstawicieli Fed o QuantitiveEasing 3 wskazują, że bank centralny zaczyna coraz intensywniej analizować sposoby stymulowania gospodarki. Rynki pochłonięte Europą na razie zignorowały te rozważania. Jednak szybko możemy wrócić do spekulacji rynkowych wokół QE3.