Ponadto na rynku zaciążyła niemiła niespodzianka ze strony Telekomunikacji Polskiej, która przyczyniła się do oddalenia indeksu od psychologicznego poziomu 2500 pkt. To już trzecie w tym roku poważne rozczarowanie ze strony ważnego komponentu indeksu blue chips i niestety zapewne nie ostatnie. Warto choćby wspomnieć o cały czas planowanej sprzedaży akcji PZU i PGE przez Skarb Państwa. W krótkim terminie rynek jednak stoi przed innymi wyzwaniami i sprawiają one, że tkwimy w stanie zawieszenia i oczekiwania na dalsze impulsy.

Opublikowane wczoraj dane o amerykańskiej sprzedaży detalicznej, podobnie jak wcześniejsze coroczne wystąpienie Baracka Obamy przed połączonymi izbami Kongresu, specjalnie nie ożywiły handlu. Rynek amerykański wciąż więc kosmetycznie poprawia swoje pięcioletnie maksima, a parkiety eurolandu ze strachem w oczach spoglądają na tak wysokie poziomy notowane przez Wall Street. Z kolei GPW po raz kolejny wydaje się w tym środowisku najbardziej sceptyczna i pozostaje słabsza od otoczenia. Trzeba bowiem pamiętać o zbliżających się wielkimi krokami wyborach we Włoszech, gdzie ku zaskoczeniu wszystkich Silvio Berlusconi może zdobyć niewiele mniej głosów od centrolewicy. Z kolei krótko później, gdyż z dniem 1?marca, mają wejść w życie automatyczne cięcia wydatków w USA, których podzielony Waszyngton może nie zatrzymać. Zresztą w ostatniej ankiecie wśród amerykańskich zarządzających funduszami aż 51 proc. z nich wyraziło opinię, że tym razem do porozumienia między demokratami i republikanami nie dojdzie i tegoroczny budżet zostanie okrojony o kwotę 85 mld dolarów. Ci sami zarządzający dodają, że rynek powinien zareagować spadkiem rzędu 5?proc. lub więcej. Jednocześnie wtórują ekonomiści, że wzrost gospodarczy ucierpi w wysokości ok. 0,6 proc. Są to więc poważne czynniki ryzyka, których jednak Wall Street wydaje się nie dostrzegać, a GPW skupia na nich zbyt dużo uwagi.

Dochodzimy więc do pewnego paradoksu, że z powodu „lęku wysokości" krajowy parkiet niespecjalnie chce zyskiwać, mimo utrzymujących się niezłych nastrojów w otoczeniu, a ewentualna zewnętrzna korekta z pewnością nie przejdzie na GPW bez echa. Tak więc tkwimy w zawieszeniu między wsparciem na wysokości 2450 pkt a oporem położonym 70 pkt wyżej, czekając na impuls, który z tego lokalnego marazmu nas wybudzi.