To znana i dobrze rozpowszechniona tendencja, w której ważniejsze są przyszłe wydarzenia i próba ich wyceny niż koncentracja na tym, co się już wydarzyło. W tym kontekście ważna była ostatnia seria doniesień z USA, wskazująca na możliwość opóźnienia początku cyklu podwyżek stóp, a także na to, że gdy ten się już rozpocznie, to będzie wolniejszy, niż wcześniej szacowali sami członkowie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Dość dobrze w ten nurt wpisały się piątkowe słabsze dane z amerykańskiego rynku pracy. Wszystko to zatrzymało trend umacniania się dolara i sprawiło, że kapitał śmielszym okiem spojrzał na rynki wschodzące, szczególnie te azjatyckie, gdzie wciąż rozgrywana jest możliwość dalszego luzowania polityki monetarnej nie tylko w Chinach, ale być może również w Japonii.

Głównie dzięki zwyżkom akcji w azjatyckim regionie indeks MSCI Emerging Markets znalazł się w środę na najwyższym poziomie od września minionego roku i wraca do wyżej położonej części trendu bocznego, w którym tkwi od 2011 r. Tego typu informacje w sposób naturalny powinny wspierać kondycję rodzimego parkietu, który wciąż zaliczany jest do grona wschodzących. Na naszą korzyść powinny działać również niezłe informacje z realnej gospodarki, które przekładają się na rewizję w górę prognoz tegorocznego wzrostu gospodarczego. Warto przypomnieć sobie również ostatnie publikacje wskaźników PMI, gdzie Polska wyróżniała się pozytywnie, podobnie zresztą jak cały region Europy Środkowej, korzystający na ożywieniu koniunktury w Europie Zachodniej. Niestety, dla wszystkich tych atutów znaleźć można przeciwwagę w niekorzystnych wiadomościach, które cały czas wstrzymują poważny kapitał przed większymi zakupami polskich akcji. Poprawa wyników publikowanych przez duże spółki spodziewana jest tylko w wybranych przypadkach, a sektor bankowy, który tradycyjnie powinien korzystać na ożywieniu gospodarczym, aktualnie obciążony jest kwestiami dość skutecznie wstrzymującymi zapędy byków. Nasz rynek, mimo że racjonalnie wyceniany pośród coraz bardziej oderwanych od fundamentów wycen w otoczeniu, pozostaje w blokach startowych, które zdołał już opuścić bliski nam w regionie węgierski BUX. Nie brak głosów, że i na nas przyjdzie kolei – i można się z tym zgodzić. Sęk w tym, że ostatnie lata pokazały, iż GPW jako całość często budzi się jako ostatnia i zdecydowanie korzystniej jest skupiać się na konkretnych spółkach, niż biernie czekać na żwawsze podniesienie się całego rynku.