Rodzime wskaźniki poruszały się pod dyktando największych europejskich rynków akcji, gdzie w zdecydowanej większości przypadków dominował kolor czerwony, choć niewielka skala spadków każe przypuszczać, że to jedynie niewinna próba realizacji zysków po solidnych zwyżkach z poprzednich tygodni, które wyniosły indeksy rozwiniętych rynków akcji na nowe historyczne szczyty. Nastroje na rynkach finansowych psuły obawy związane z niepewną sytuacją zadłużonej Grecji. Przedłużające się negocjacje w sprawie wypłaty transzy pomocy dla Aten nie sprzyjały beztroskim zakupom. Pojawiły się nawet pogłoski o przygotowaniach greckiego rządu się do ogłoszenia bankructwa i rezygnacji ze spłaty długów, jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia w sprawie odblokowania pomocy finansowej. Szybko zostały jednak zdementowane przez grecką stronę.
Rodzimym indeksom mocno ciążyła podaż akcji spółek wydobywczych KGHM i PGNiG, które wyraźnie zniżkowały z powodu spadków cen na rynku surowców. Strona sprzedająca była aktywna również na papierach większości pozostałych potentatów z WIG20. Pod kreską notowane są papiery niemal wszystkich przedstawicieli sektora bankowego. Przecenie skutecznie opierają się walory m. in. Synthosu i PKN Orlen.
Na szerokim ryku uwagę zwracają solidne , dwucyfrowe zwyżki kursu Milkilandu i Próchnika. Z kolei zdecydowanym outsiderem było PBG, które potaniało o 11 proc. Inwestorzy z niepokojem przyjęli informację, że zarząd budowlanej spółki złożył w sądzie wniosek o przesunięcie terminu zgromadzenia wierzycieli w sprawie przyjęcia układu na czerwiec br.
Wiele do życzenia wciąż pozostawiała aktywność inwestorów w Warszawie. W trakcie całej sesji notowań właściciela zmieniły papiery o wartości niewiele ponad 500 mln zł. Niestety brak napływu świeżej kapitału na giełdę stał się ostatnio główną bolączką warszawskiego parkietu powodując, że trwająca na wielu rynkach hossa omija nas szerokim łukiem.