Kolejne godziny handlu w b na warszawskiej giełdzie przynoszą pogłębienie porannych spadków głównych indeksów. Nieoczekiwana piątkowa decyzja agencji ratingowej Standard and Poor's o obniżce polskiego ratingu dała inwestorom kolejny mocny argument przemawiający za wyprzedażą polskich akcji. Kolejne godziny handlu w b na warszawskiej giełdzie przynoszą pogłębienie porannych spadków głównych indeksów. W rezultacie wczesnym popołudniem indeks największych firm WIG20 był już 1,9 proc. pod kreską. Indeks ten jest już o krok od przełamania kolejnej psychologicznej bariery, tym razem chodzi o 1700 pkt. Jeśli rynek zejdzie niżej, będziemy mieć nowy dołek trwającej bessy w Warszawie. Sprzedający rozdają także karty na większości pozostałych europejskich rynków akcji, jednak skala przeceny jest tam nieporównywalna z tym, co się dzieje w Warszawie.

Jednym z najsłabszych sektorów z całej giełdowej stawki w Warszawie są banki. Wśród spadkowiczów z WIG20 prym wiodą banki z PKO BP i Pekao na czele. Rynek najwyraźniej ciąż nie może dojść do siebie po upublicznieniu w piątek prezydenckiego projektu ustawy frankowej, co oznaczałoby kolejnym istotnym obciążeniem dla krajowego sektora bankowego. Z pozostałych dużych firm inwestorzy chętnie pozbywają się także walorów PZU i PGNiG. Przecenie skutecznie opierają się jedynie walory Asseco Poland ,Orange i Synthosu.

Fatalne nastroje zdominowały również segment małych średnich spółek. Zdecydowana większość walorów  notowanych na szerokim rynku notowana jest pod kreską.