Po dobrym rozdaniu na Wall Street i imponującej zwyżce cen na rynku ropy, której cena kładła się ostatnio długim cieniem na właściwie wszystkich giełdach, Azja poszukała na tyle mocnych zwyżek, iż tokijski Nikkei zyskał blisko 6 procent. Na progu sesji europejskich ropa dołożyła kolejne dolary do ceny baryłki i na starcie nie było pytania, czy dzień rozpocznie się od zwyżek, ale jak mocno wzrosną indeksy w strefie euro. DAX i CAC zyskały po przeszło 2 procent, co połączone z powrotem ropy nad psychologiczną barierę 30 dolarów za baryłkę sprzyjało zwyżkom w Warszawie. W istocie, dobrze zachowywała się dziś również giełda rosyjska, której główny indeks zyskał 9,4 procent. Od pierwszych minut sesji popyt na GPW korzystał z pomocy otoczenia, iż jeszcze przed południem WIG20 znalazł się w rejonie 1730 pkt. Niestety, kolejne godziny przyniosły już tylko konsolidację, która wygasiła godną szacunku aktywność z przedpołudniowej fazy sesji. Bilansem jest wzrost WIG20 o 2,6 procent, który w drobnym stopniu odbiega od zwyżek notowanych przez indeksy z najważniejszych rynków. W skali tygodnia wynik jest znacznie skromniejszy. Poniedziałkowe tąpnięcia okazało się trudne do odrobienia i piątek do piątku średnia największych spółek straciła 0,4 procent. Zwyżka na dzisiejszej sesji nie powinna zatem przykrywać faktu, iż ostatnie dwa tygodnie na wykresie WIG20 są niczym więcej niż próbą ustabilizowania się rynku w okolicach 1700 pkt. Jak zawsze w konsolidacjach, rynek sam narzuca odłożenie ocen do czasu, aż zawieszenie zostanie wyczerpane wybiciem, które pozwoli ocenić układ sił w WIG20, po fazie zrównoważenia się sił podaży i popytu. Z punktu widzenia strategii spekulacyjnych ciągle skromne odejście od minimów fali spadkowej pozwala na grę z blisko stawianymi zleceniami obronnymi, które w ostatnich miesiącach były dobrym zabezpieczeniem przed powrotami WIG20 do trendu spadkowego.
Adam Stańczak
e-mail: [email protected]