Piątkowy poranek przyniósł nerwowe wahania WIG20 przy poziomie poprzedniego zamknięcia. Po czwartkowym rajdzie takie niezdecydowanie – kupować dalej, czy realizować zysk, wydawało się całkiem uzasadnione. Dziwił natomiast fakt, że Warszawa nie podążała w rytm zachodnich rynków – DAX, CAC40 i BUX zyskiwał bowiem przed południem po ponad 0,5 proc. Najwyraźniej inwestorzy znad Wisły woleli poczekać na popołudniowe dane z amerykańskiego rynku pracy, które były kluczowym odczytem dnia. Na półmetku sesji WIG20 wahał się przy oporze 1877 pkt. Zmienność notowań była niewielka i wynosiła zaledwie 10 pkt. Obroty sięgały natomiast zaledwie 250 mln zł.
Dane z amerykańskiego rynku pracy, opublikowane o 14.30, okazały się lepsze od oczekiwań. Rynki akcji, zarówno w Warszawie jak i na zachodzie kontynentu, zareagowały spadkami. Najwyraźniej dla inwestorów był to sygnał, że poprawa na rynku pracy utwierdzi Fed w przekonaniu, że należy dalej podnosić stop procentowe. A wysokie stopy oznaczają mniej pieniędzy na rynku akcji. W efekcie WIG20 stracił w piątek 0,2 proc. i zakończył tydzień na poziomie 1873 pkt. Z technicznego punktu widzenia jest to tylko cofnięcie po znakomitej, czwartkowej sesji. WIG20 wciąż porusza się w wąskim kanale wzrostowym, który stanowi korektę głównego trendu spadkowego, i jak na razie należy oczekiwać kontynuacji ruchu w jego obrębie. Opór 1900 pkt jest najbliższym i jednocześnie bardzo istotnym celem byków. Jeśli uda się go pokonać, to zgodnie z koncepcjami price action czy formacją haków Rossa, będziemy mogli mówić o zmianie kierunku trendu. Następnym celem w tak optymistycznym scenariuszu będzie okrągłe 2000 pkt. W razie ataku niedźwiedzi, wsparcie będzie stanowić dolna banda kanału wzrostowego, która znajduje się na poziomie 1820 pkt. W ostatnich tygodniach linia ta była wiele razy atakowana i jak na razie stanowi silną barierę techniczną. Jej przebicie może skutkować zniżką do 1800 pkt lub nawet 1750 pkt.