Do realizacji optymistycznego scenariusza miało się przyczynić m.in. ocieplenie wizerunku rynków wschodzących. Analitycy wskazywali również na historyczną „prawidłowość", przypominając, że kwiecień to statystycznie jeden z najlepszych okresów dla posiadaczy akcji na GPW. Niestety, miesiąc powoli dobiega końca i wszystko wskazuje na to, że będziemy musieli obejść się smakiem. Indeks największych spółek stracił 3,9 proc., a poziom 2000 pkt pozostał nietknięty.
Ostatnie dni na GPW to okres niekwestionowanej dominacji podaży (pocieszeniem może być fakt, że obroty są stosunkowo skromne). Poniedziałkowa sesja, podobnie jak trzy poprzednie, zakończyła się spadkiem kursu WIG20. Na finiszu wskaźnik spadał o 0,91 proc., do 1925 pkt. W trakcie sesji traciły niemal wszystkie spółki z segmentu blue chips. Warszawskiej przecenie towarzyszyła czerwień na rynkach zachodnioeuropejskich, m.in. w Niemczech, we Włoszech czy Francji.
Za sprawą niekorzystnego impulsu mocno pogorszyła się sytuacja techniczna na wykresie WIG20. Indeks wybił się dołem z kilkumiesięcznego kanału wzrostowego, a ewentualny spadek notowań poniżej granicy 1900 pkt, można będzie traktować jako silny sygnał sprzedaży. Łatwo zauważyć, że do jego powstania brakuje naprawdę niewiele.
W poniedziałek relatywnie lepiej od WIG20 zaprezentował się mWIG40, gdzie brylowała JSW. Akcje wydobywczej spółki są najdroższe od 12 miesięcy. Okazji do zarobku nie zabrakło także w segmencie sWIG80, gdzie jedną z gwiazd był PZ Cormay. Spółka pochwaliła się przyznaniem 20 mln zł dotacji od Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP), co wywołało skokowy wzrost kursu akcji.
W trakcie poniedziałkowej sesji aż 18 spółek notowanych na głównym parkiecie ustanowiło roczne maksima cenowe. W tym elitarnym gronie znalazły się m.in. 4Fun Media, Altus TFI, Comarch, Forte, PCC Rokita, Grupa Kęty czy Żywiec.