Wsparcie 1850 pkt pękło i wybity został nowy dołek trwającego od końca marca trendu spadkowego – 1818 pkt. Teraz celem spadku jest już pułap 1800 pkt. W jego okolicy znajduje się 61,8-proc. zniesienie Fibonacciego dla zwyżek z pierwszego kwartału. Jest to teoretycznie ostatni bastion byków, którego sforsowanie otworzy drogę do noworocznych dołków.
Warto zwrócić uwagę, że WIG20 był wczoraj jednym z najsłabszych wskaźników na Starym Kontynencie. Więcej (1,8 proc.) tracił tylko rosyjski RTS, a niemiecki DAX i francuski CAC40 rosły o odpowiednio 0,5 proc. i 0,2 proc. Ta różnica w nastrojach pokazuje, że spadki na warszawskim rynku akcji mają czysto lokalny charakter. Przypomnijmy, że w piątek poznamy decyzję agencji Moody's odnośnie do ratingu naszej gospodarki, na którą uczestnicy rynku z niecierpliwością czekają. – Obawy o cięcie ratingu mogą narastać. Jeżeli część inwestorów mogła mieć nadzieję, że agencja obetnie tylko perspektywę ratingu do „negatywnej", a samą ocenę pozostawi na utrzymywanym od 2002 r. poziomie A2, to teraz te wątpliwości są większe. Szczególnie że obok ryzyka politycznego związanego z Trybunałem Konstytucyjnym pojawia się jeszcze ryzyko związane z przygotowanymi przez ministra sprawiedliwości zmianami w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa – tłumaczy Marcin Kiepas, główny analityk Admiral Markets. Niepewność polityczna jest więc prawdopodobnie główną przyczyną trwającego właśnie odpływu kapitału z warszawskiej giełdy.
Warto jednak dodać, że o ile WIG20 razi słabością, o tyle relatywną siłę wciąż pokazują małe spółki. Indeks sWIG80 tracił we wtorkowe popołudnie tylko 0,2 proc. Ponadto mimo kiepskiej kondycji blue chips, aż 11 spółek ustanowiło we wtorek przynajmniej roczne maksimum notowań. Mowa o firmach: Arcus, Asbis, CFI, Forte, Kogeneracja, Mobruk, NTT System, PMPG, Próchnik, Rank Progres i Silvano.