Na naszym podwórku analizowane były zmiany na rynku pracy (spadek bezrobocia i potencjalny wzrost płac) oraz wzrost popytu konsumpcyjnego (patrz: rozwiązania prorodzinne). W ocenie Rady deflacja ma stopniowo wygasać w najbliższych kwartałach.
Trzeba przyznać, że podobny stan oczekiwań RPP i rynku (wygaśnięcie deflacji w kilku najbliższych kwartałach) mamy z grubsza od sześciu kwartałów. W dodatku deflacja u nas jest głębsza niż u części naszych sąsiadów – mimo że na pierwszy rzut oka, ze względu na „globalia", powinni być oni niemal w takiej samej sytuacji jak my. Muszą więc być jakieś nasze specyfiki, których rozszyfrowanie pozwoli na trafniejszą analizę scenariuszy tendencji cenowych. Poniżej kilka pomysłów na zapoczątkowanie podręcznej ich listy.
1. Nasza polityka monetarna od zawsze prowadzona jest znacznie bardziej konserwatywnie niż na świecie (i w naszym regionie). 2. W zbijaniu inflacji pomaga nam też skala gospodarki. Jest znacznie większa niż sąsiednie. Dzięki temu producenci koncentrujący się na jednym (swoim) rynku mogą u nas osiągać większe oszczędności związane ze skalą działania i głębiej zbijać ceny niż konkurenci robiący to samo, ale pracujący na rynku mniejszym.
3. Przez lata wzrost płac okazywał się u nas istotnie mniejszy od wzrostu wydajności. Mniejszą była więc presja na koszty, siła nabywcza płac i... tolerancja konsumentów na zmiany cen.
4. Co ważne, rentowność naszych przedsiębiorców jest istotnie wyższa w eksporcie, a niższa w sprzedaży krajowej. Część firm wykorzystuje nadwyżkę wypracowaną w eksporcie do agresywnego promowania cenowego wyrobów na rynku krajowym (dla większości przedsiębiorstw kraj jest rynkiem podstawowym).