Remigiusz Lemke, DM mBank

Początek czwartkowej sesji przebiegł pod dyktando sprzedających. Kurs kontraktów bardzo szybko znalazł się w okolicy wsparcia 2264. Zmiana nastrojów nastąpiła dopiero w drugiej części dnia, kiedy to kupujący podjęli próby odreagowania. Ostatecznie handel na rynku terminowym zakończył się wynikiem 2284. Samo zamknięcie nie przyniosło wielkich zmian w sytuacji technicznej. Natomiast analiza rozkładu sił na wskaźnikach daje bardzo interesujące konkluzje. W interwale godzinowym MACD wygenerował sygnał kupna, również RSI wskazuje na pozytywną dywergencję pomiędzy wykresem cen a wskaźnikiem. Kolejnym czynnikiem wspierającym kupujących w początkowej fazie sesji jest zachowanie zagranicznych benchmarków. S&P500 zanotował solidne wzrosty wynoszące +0,76%, również w Azji zdecydowaną przewagę uzyskali zwolennicy wzrostowej koncepcji, gdzie Nikkei zdrożał o +1,77. W związku z powyższym należy oczekiwać stosunkowo wysokiego otwarcia przy Książęcej 4, jeżeli nie będzie ono zbyt wysokie, to kurs kontraktów powinien kontynuować aprecjację w kierunku oporu 2325.

CDM Pekao

W czwartek podobnie jak w środę nastąpiła poprawa ogólnego obrazu rynków akcji, tym razem jednak ożywienie popytu utrzymało się przez cały dzień i wczoraj po raz pierwszy, w bieżącym tygodniu przy mieszanych zmianach głównych indeksów na świecie wyraźną przewagę miały rynki zniżkujące. Wczorajsze wzrosty na światowych rynkach akcji zbiegły się z wyraźnym osłabieniem JPY, który zniżkował do większości pozostałych walut, również siła relatywna USD wczoraj nieco zmalała, podobnie jak EUR, w obrębie walut EM widoczna była dosyć silna polaryzacja, słabością wyróżniały się waluty ECE EM oraz inne europejskie waluty niebędące głównymi walutami rezerwowymi, natomiast silne również w relacji do USD i EUR były między innymi waluty LA EM, południowo afrykański rand i rubel. Wczoraj było dosyć wiele publikacji danych i wskaźników makro, w wielu krajach publikowane były, najczęściej finalne, odczyty PMI przemysłu, w USA również ISM przemysłu, tygodniowe dane z rynku pracy, oraz miesięczne raporty za maj opracowywane przez Challenger Gray&Cristmas i ADP IS. PMI przemysłu japońskiego wzrósł do poziomu 53,1 pkt. co skutkowało wyraźnym ożywieniem na giełdzie tokijskiej, natomiast PMI chińskiego przemysłu obliczany przez Caixin odmiennie od opublikowane dzień wcześniej obliczanego przez Państwowe Biuro Statystyki nieoczekiwanie spadł do 49,6 pkt. z 50,3 pkt w kwietniu. Finalne odczyty PMI w Europie i strefie euro w większości przypadków były optymistyczne w Niemczech indeks osiągnął poziom 59,5 pkt. a w strefie euro 57, poziomy najwyższe od 6 lat. Jednak poza optymistycznymi wskaźnikami rano na rynki negatywnie wpływała poranna wypowiedź występującego na konferencji w Seulu szefa San Francisco Fed J Williamsa, na temat odpowiedniości czterech podwyżek stóp procentowych w USA w bieżącym roku w przypadku umocnienia się wzrostu gospodarki USA, jednak reakcja rynków nie była zbyt silna ani trwała. Opublikowane po południu raporty prywatnych firm ADP IS i Challenger z rynku pracy USA były optymistyczne sugerują, że dzisiejsze popołudniowe dane Biura Statystyki Departamentu Pracy USA za maj mogą być po raz kolejny bardzo dobre. Również finalny odczyt PMI i ISM przemysłu USA były optymistyczne, wyższe od oczekiwań. Zakończenie dnia na rynkach amerykańskich było pozytywne, a indeksy S&P500, DJIA, NASDAQ Composite i NASDAQ 100 ustanowiły nowe historyczne rekordy. Początek handlu jest kontynuacją globalnych wzrostów, najmocniejsza jest giełda tokijska indeks NIKKEI 225 i znalazł się po raz pierwszy od sierpnia 2015 r. powyżej 20 000 pkt.

Piotr Kuczyński, DI Xelion

Wall Street rozpoczęła nowy miesiąc w lepszych humorach niż kończyła maj, bo sprzyjały bykom napływy świeżych pieniędzy do funduszy. Usiłowano wytłumaczyć dobre nastroje na giełdach danymi makro, ale według mnie to były tylko preteksty (szczególnie, że zwiększały prawdopodobieństwo nawet trzech jeszcze podwyżek stóp). Opublikowany w Chinach indeks PMI dla przemysłu nie wpływał na zachowanie rynków w Europie i w USA, mimo że wylądował poniżej poziomu 50 pkt. odgraniczającym rozwój od spowolnienia. Pomagać mogło to, że działania Chin bardzo umacniały (od czterech dni) juana, co szkodziło gospodarce Chin, ale pomagało eksporterom z innych państw. W USA też (podobnie jak w wielu innych krajach) został opublikowany (ostateczny) odczyt indeksu PMI dla przemysłu. Wyniósł 52,7 pkt. (wstępny odczyt mówił o 52,5 pkt.). Bardziej istotny był indeks ISM dla przemysłu. On wyniósł 54,9 pkt. (oczekiwano 54,5 pkt.). Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowano raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że złożono 248 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 239 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych wzrosła. Chwilowy wpływ na zachowanie rynków (szczególnie walutowego) mógł mieć raport ADP o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym. Dowiedzieliśmy się, że sektor stworzył 253 tys. miejsc pracy (oczekiwano 185 tys.). Żadnego wpływu nie miał raport o wydatkach na inwestycje budowlane – spadły o 1,4 proc. m/m. Wall Street rozpoczęła sesję od mikroskopijnych wzrostów indeksów. Dobre dane makro wcale nie miały dużego wpływu na nastroje. Dopiero po raporcie o zmianie zapasów ropy i paliw, kiedy ropa zaczęła drożeć (niewiele i w końcu sesji staniała) indeksy ruszyły na północ. Zmiana kierunku ceny ropy już nie zaszkodziła. W ostatnich minutach indeksy jeszcze dodatkowo zostały podbite (być może dzięki oficjalnemu ogłoszeniu przez prezydenta Trumpa wycofania USA z paryskiego układu klimatycznego). Nowe rekordy zostały ustanowione, ale prawdziwym powodem wzrostu indeksów był tylko początek miesiąca. Można powiedzieć, że nie sprawdziło się „w maju sprzedaj i uciekaj".

GPW rozpoczęła sesję czwartkową od małego wzrostu WIG20, ale błyskawicznie indeks się załamał i zaczął tracił około pół procenta. To wyglądało naprawdę fatalnie na tle innych giełdy, gdzie indeksy całkiem wyraźnie zyskiwały. Nie miało to nic wspólnego ze słabszym od oczekiwań indeksem PMI dla polskiego przemysłu. Nieoczekiwanie spadł i dość wyraźnie (z 54,1 na 52,7 pkt.) – oczekiwano wzrostu. Był to najgorszy odczyt od sześciu miesięcy. Pamiętać trzeba jednak, że wskaźnik powyżej 50 pkt. mówi o rozwoju gospodarki. Jedynie tempo tego rozwoju nieco się zmniejszyło. Jeden odczyt jest jednak tylko i wyłącznie małym ostrzeżeniem – liczy się seria odczytów, wiec musimy czekać na dane za czerwiec. Po pobudce w USA WIG20 zaczął się podnosić, mimo że nastroje na innych giełdach akurat wtedy powoli się psuły (przed rozpoczęciem sesji w USA wróciły jednak do poprzednich poziomów). Na godzinę przed rozpoczęciem sesji na Wall Street WIG20 przełamał linię poziomu neutralnego, ale zakończył sesję tuż pod nią. Znakomicie zachował się MWIG40 zyskując 0,97% i rysując kanał trendu bocznego. Dzisiaj, jak zwykle w pierwszy piątek miesiąca, opublikowany zostanie miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy. Ważne w nim jest przede wszystkim zatrudnienie w sektorze pozarolniczym (uzupełnieniem zatrudnienie w sektorze prywatnym). Należy też baczną uwagę zwrócić na weryfikację danych z poprzedniego miesiąca, bo potrafi ona być naprawdę znaczna, co zmienia wymowę liczb dotyczących ostatniego miesiąca. Odnotować też trzeba, że najczęściej (po szalonych harcach tuż po publikacji raportu) rynek akcji kończy dzień z niewielkimi zmianami indeksów. Zdecydowanie częściej publikacja raportu wpływa mocno na zachowanie rynku walutowego. Po nowych rekordach na Wall Street można mieć nadzieję, że podaż na GPW na dużych spółkach nieco się zmniejszy, co może pozwolić na zakończenie sesji zwyżką. Sporo jednak zależeć może od tego jak zareagują rynki na miesięczne dane z amerykańskiego rynku pracy.