Piotr Neidek, DM mBank

Na linii S&P500 – US30Y Bond powstaje zgrzyt, którzy powinien doprowadzić do mocniejszej przeceny jednego z ww. instrumentów. Dla akcjonariuszy lepiej by było, aby to rynek obligacji okazał się tym segmentem rynku finansowego, z którego ponownie odpłynie kapitał, jednakże widoczna na wykresie trzydziestolatek formacja oG&R sprawia, iż nie można porzucić obaw o drugi scenariusz. Piątkowa aprecjacja cen jankeskich obligacji okazała się jedną z silniejszych w tym roku i jeżeli tempo wzrostów zostanie utrzymane, wówczas już w najbliższych dniach zostanie podjęta próba zaatakowania tegorocznych maksimów. Bondy właśnie zbliżyły się do dziennej dwusetki i są o krok od wydostania się górą nad oG&R. Jeżeli dopisze popyt na bezpieczeństwo i inwestorzy podejmą trud w podniesieniu cen obligacji na nowe kilkumiesięczne maksima, to pojawi się średnioterminowy sygnał kupna. Patrząc na dotychczasową odwrotną korelację pomiędzy S&P500 a rynkiem długu (widoczną w postaci odwrotnie skorelowanych sygnałów kupna sprzedaży) oraz na tygodniową negatywną dywergencję pomiędzy S&P500 a RSI, trudno obecnie jest z optymizmem zapatrywać się na czerwiec czy też lipiec. Piątkowe historyczne zamknięcie jankeskich indeksów wprawdzie jest wyrazem siły byków, lecz z punktu widzenia analizy technicznej istnieje zbyt wiele obaw odnośnie kontynuacji wzrostowej fali na Wall Street. Te czynniki w połączeniu z wykupieniem (największym od prawie dziesięciu lat) indeksu MSCI EM oraz wyhamowaniem aprecjacji złotego sprawiają, iż po czterech tygodniach spadków benchmarku WIG20 wciąż należałoby obawiać się dalszej deprecjacji blue chips. Dzisiejsza sesja powinna pokazać panujące trendy nad Wisłą i jeżeli poniedziałek okaże się spadkowy, wówczas gracze giełdowi nie powinni mieć złudzeń odnośnie tego, kto powinien dalej rozdawać karty na Książęca 4.

Krzysztof Pado, DM BDM

Ubiegły tydzień, rzutem na taśmę, zakończył się ponad poziomem 2300 pkt na WIG20. Indeks blue-chipów finiszował 1,1% wzrostem do 2303,2 pkt. Tym samym bykom udało się przerwać serię pięciu spadkowych sesji z rzędu (najdłuższa taka seria w 2017 roku). Poziom 2300 pkt jest dość ważny z technicznego punktu widzenia – tutaj zatrzymały się spadki w maju i tu także jest wierzchołek niedoszłego RGR z marca/kwietnia. Na rynkach zagranicznych piątek był bardzo udany. Zarówno DAX (+1,3%), jak i S&P500 (+0,4%) ustanowiły swoje nowe historyczne rekordy. Na rynkach azjatyckich dziś rano niewielka przewaga wzrostów. Na minimalnych minusach są natomiast notowane kontrakty na amerykańskie indeksy. Dziś nie pracuje rynek niemiecki z powodu święta, obroty w Warszawie mogą być więc ograniczone bez punktu odniesienia. Z danych makro dziś opublikowane będą m.in. finalne za maj odczyty PMI dla sektora usług z Europy i usługowy indeks ISM z USA.

Piotr Kuczyński, DI Xelion

Wall Street w piątek miała za zadanie przede wszystkim przetrawić miesięczne dane z rynku pracy. Zazwyczaj nie doprowadzają one do dużych zmian indeksów giełdowych, ale mogą wpływać mocnej na rynek walutowy. Jak zwykle w pierwszy piątek miesiąca, opublikowany został miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło w maju o 138 tys. (oczekiwano 185 tys.), a zatrudnienie w sektorze prywatnym wzrosło o 147 tys. (oczekiwano 179 tys.). Weryfikacja danych z poprzedniego miesiąca była mocno negatywna – w głównej liczbie z 211 tys. na 174 tys. Stopa bezrobocia jest w USA mniej istotna, ale odnotujmy, ze wyniosła 4,3% (oczekiwano, że pozostanie na poziomie 4,4%). Rynek akcji potwierdził to, o czym pisałem w czwartek, kiedy zachwycano się doskonałymi danymi z rynku pracy, które podał ADP. To nie ten raport wtedy doprowadził do znaczącego wzrostu indeksów. Widać to było w piątek, kiedy to indeksy nadal rosły bijąc rekordy (S&P 500 +0,37%, NASDAQ aż 0,94%), mimo że realne dane okazały się być bardzo słabe, co potwierdził zresztą bardzo słabnący dolar. Akcje amerykańskie są bardzo przewartościowane, ale trend jest wzrostowy i ciągle nie ma game changer'a, który zmusiłby komputery do gry na spadki. One najwyraźniej wskaźnik C/Z mają w głębokiej pogardzie. Trwa euforyczna i całkowicie nieobliczalna faza hossy. GPW w piątek rozpoczęła sesję podobnie jak rozpoczęły ją inne giełdy europejskie – indeksy wzrosły o blisko jeden procent. Po tym początku WIG20 zaczął się osuwać, ale daleko nie dotarł. Na rynku zapanowało wyczekiwanie. Praktycznie nic się nie zmieniło po publikacji danych z amerykańskiego rynku pracy. Dopiero w samej końcówce fixing nieco podniósł WIG29, dzięki czemu zyskał on 1,1%, czym zmniejszył rozmiary tygodniowej porażki. MWIG40 zyskał 0,92% i zakończył dzień zwyżką umacniając kanał trendu bocznego. Dzisiaj minusem dla GPW jest to, ze w Niemczech jest drugi dzień Zielnych Świątek i giełda nie pracuje w związku z czym nasi inwestorzy nie będą mieli wzorca, którego zachowaniem, przed wejściem inwestorów z USA, często się kierują.