Piotr Neidek, DM mBank

Spadkowy poniedziałek nie wróży nic dobrego na cały tydzień. Charakter wczorajszej sesji pokazał, kto tak naprawdę rządzi nad Wisłą w ostatnim czasie. Od początku notowań dominowała podaż konsekwentnie spychając ceny akcji na południe. Wszystkie najważniejsze indeksy giełdowe odnotowały ujemną stopę zwrotu. Obecnie można się licytować, który benchmark zachował się najsłabiej. Z jednej strony pretendentem do miana największego marudera jest WIG20 który zamknął się na poziomie najniższym od 24 kwietnia 2017.r. Cena close wypadła na wysokości 2276 co oznacza, że wsparcie wyznaczone przez marcowy szczyt zostało przełamane i najbliższym celem okazuje się strefa 2200-2100. Z drugiej strony na uwagę zasługuje mWIG40, który w pierwszych kwadransach sesji próbował oddalić się od pułapu 4900, jednakże wysokie otwarcie zachęciło do wyprzedaży akcji średnich spółek w konsekwencji czego indeks zakończył poniedziałek na wysokości 4857. Wartość ta okazała się niższa od piątkowego minimum co oznacza, że na dziennym wykresie pojawiła się formacja objęcia bessy. Wprawdzie dzisiaj byki mają szansę ją zneutralizować, jednakże aby to osiągnąć mWIG40 musiałby w najbliższych godzinach przedostać się nad 4914 co jest raczej zadaniem niewykonalnym w obecnym układzie kresek. Skąd taki pesymizm? Po poniedziałkowej przerwie do gry wracają niemieckie byki, które będą musiały dostosować się do nastrojów panujących na rynku. Wczoraj indeks małych amerykańskich spółek Russell2000 przebił lokalne wsparcie i ponownie celuje w dolne ograniczenie kilkumiesięcznego trójkąta rozszerzającego. Z kontynuacją zwyżki miał także problem DJIA a mając na uwadze fakt, iż niemiecki indeks mDAX jest już wykupiony oraz ponownie mierzy się z górnym ograniczeniem kanału 2016-2017, to szansa na utrzymanie tempa aprecjacji znacząco maleje. Największym jednak zagrożeniem dla WIGów jest MSCI EM, który jest już mocno wykupiony i od 3-4 tygodni nie może przedostać się nad górne ograniczenie kilkuletniego kanału – tej samej struktury, z którą nie poradził sobie WIG20. Aby jednak nie popadać w skrajny pesymizm, należałoby na dzisiaj wyznaczyć kluczowy opór, którego przełamanie pozwoliłoby nieco cieplej spojrzeć na indeks blue chips. Takim pułapem jest 2302 i jeżeli wtorkowe close wypadnie powyżej ww. poziomu, wówczas byki znad Wisły powinny zostać zachęcone do wyprowadzenia wzrostowej kontry. Jednakże bez tego wyczynu outlook na WIG20 pozostaje spadkowy ...

Adrian Górniak, DM BDM

Pierwsze sesje czerwca nie są zbyt udane dla blue chipów. Wczorajsze notowania WIG20 zakończył ze stratą na poziomie 1,2%, zamykając się na pułapie 2276,0 pkt. Pod kreską znalazły się również MiS-ie – mWIG40 stracił 0,7%, a sWIG80 0,4%. Od handlu odpoczywały Niemcy, z kolei na większości europejskich giełd zapanowały niedźwiedzie (CAC40 i FTSE obniżyły się o 0,7%). Bez większych ruchów obyło się w USA, gdzie najważniejsze indeksy zanotowały symboliczną korektę. Strona podażowa miała także przewagę również w Azji – Nikkei zamknął się 0,7% pod kreską. Na rynku surowcowym spada cena ropy – za baryłkę trzeba obecnie zapłacić 47,1 USD. Kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy zachowują się dosyć spokojnie (-0,1%), natomiast futures na DAX tracą 0,2-0,3%. Dzisiejszy kalendarz makro jest praktycznie pusty. Ciekawsza wydaje się jedynie publikacja indeksu Sentix dla strefy EUR, z kolei wieczorem czeka nas odczyt dot. tygodniowej zmiany zapasów paliw w API (ciekawej powinno być w drugiej części tygodnia, kiedy to decyzję ws. stóp procentowych oraz projekcje ekonomiczne przedstawi EBC). Początek miesiąca jest w wykonaniu warszawskiego parkietu przeciętny. Z technicznego punktu widzenia dla WIG20 kluczowa jest obrona wsparcia na poziomie 2260 pkt., w przypadku jego przełamania może czekać nas dalszy ruch w dół w stronę 2200 pkt.

Piotr Kuczyński, DI Xelion

Wall Street w poniedziałek nie mogła przejąć się zamachami w Wlk. Brytanii, czy konfliktem między Kuwejtem i częścią państw arabskich ani tym, że w tym tygodniu będą miały miejsce wybory w Wlk. Brytanii i Francji. W USA też (podobnie jak w Europie) opublikowany został ostateczny odczyt indeksu PMI dla sektora usług w maju – wyniósł 53,6 pkt. (oczekiwano 54 pkt.). Większe znaczenie ma w USA indeks ISM dla tego sektora – on wyniósł 56,9 pkt. (oczekiwano spadku z 57,5 na 57 pkt.). Poza tym dowiedzieliśmy się, że kwietniowe zamówienia w przemyśle amerykańskim tak jak oczekiwano spadły o 0,2% m/m. Wall Street nadal nie była chętna do rozpoczęcia korekty. Obowiązywała ciągle zasada kupowania spadków powodowała trzymanie się indeksu S&P 500 blisko poziomu neutralnego (nieznacznie pod nim). Silniejszy dolar i taniejąca ropa nieznacznie jedynie szkodziły bykom. Nudna sesja zakończyła się mikroskopijnymi spadkami indeksów (S&P 500 stracił 0,12%). W poniedziałek minusem dla GPW było to, że w Niemczech był drugi dzień Zielnych Świątek i giełda tam nie pracowała w związku z czym nasi inwestorzy nie mieli wzorca, którego zachowaniem, przed wejściem inwestorów z USA, często się kierują. Nienajlepsze nastroje panujące na innych europejskich rynkach doprowadziły rano do szybkiej przeceny WIG20. Dużo lepiej zachowywał się MWIG40. Dopiero przed południem WIG20 zaczął się podnosić, ale ten atak spalił na panewce. Przed rozpoczęciem sesji w Stanach WIG20 ruszył znowu na południe. Tracił już blisko półtora procent, ale dzięki fixingowi stracił 1,18%. Spadła też MWIG40 (0,65%). Sytuacja się nie zmieniła – WIG20 koryguje się zygzakiem ABC, a MWIG40 korektą, która przyjęła formę trendu bocznego. Wczorajsza sesja na Wall Street nie będzie oczywiście miała dzisiaj żadnego wpływu na zachowanie GPW. Korelacja z Wall Street na razie znikła i musimy chwilę poczekać zanim powróci. Trudno przewidzieć, co dzisiaj nasza GPW wymyśli, ale nawet gdyby indeksy odbiły to i tak sygnałów kupna nie otrzymamy.