Piotr Neidek, DM mBank

Piątkowa spadająca gwiazda, widoczna na dziennym wykresie WIG20, zyskała wczoraj potwierdzenie w postaci marubozu otwarcia. Skala deprecjacji okazała się najwyższa od kilkunastu sesji zaś ześlizgnięcie się indeksu pod psychologiczną barierę 2300 punktów zachęca do dalszej wyprzedaży akcji. Benchmarkk ponownie znalazł się poniżej dolnego ograniczenia tegorocznego kanału wzrostowego, którego rozpiętość pozwala sądzić, iż w przypadku dalszej deprecjacji celem dla WIG20 okażą się okolice 2150. Na korzyść negatywnego scenariusza przemawia relacja godzinowej dwusetki do indeksu, mianowicie podczas poniedziałkowej sesji doszło do przełamania MA200h zarówno przez benchmark blue chips jak i przez FW20 oraz WIG. Indeks szerokiego rynku odpadł od zeszłotygodniowych szczytów i po wczorajszej, mocniejszej przecenie rodzi się ryzyko zbudowania formacji odwrócenia trendu G&R. Jak na razie struktura ta jest na zaawansowanym etapie budowy i nie ma mowy o jej aktywacji, niemniej jednak kiedy ceny kształtują prawe ramie zawsze powstaje obawa o zmianę trendu. Słabość uwidacznia się ponownie pośród małych spółek. sWIG80 zanurkował pod pułap 16000 punktów a wczorajsza przecena okazała się najsilniejsza od pamiętnego 7. Marca 2017.r. kiedy to na wykresie powstała formacja objęcia bessy. Od tamtej pory benchmark maluchów jest w niełasce popytu i jak na razie sygnałów kupna nie widać. Problem z utrzymaniem się na czerwcowej półce mają także średniaki, które w ostatnich dniach zaczęły tracić na sile. mWIG40 zamknął się na najniższym w tym miesiącu poziomie a nieudolna próba wdrapania się na szczyty sprawia, iż niedźwiedzie ponownie zaczynają ukazywać na warszawskim parkiecie. Zachętą do bardziej odważnego rozpychania się po GPW jest Deutsche Boerse, na której w poniedziałek pojawiła się czerwień. Indeks małych spółek stracił na wartości aż 2.1% i była to najmocniejsze tąpnięcie od czerwca 2016.r. Patrząc na wykres ww. benchmarku można zauważyć negatywną dywergencję RSI oraz wtórny sygnał sprzedaży zatem zwolennicy hossy powinni uświadomić sobie, że niemieckie byki prawdopodobnie wybierają się na wcześniejsze wakacje i bez większego odpoczynku trudno będzie zbudować nową falę hossy.

Krystian Brymora, DM BDM

Krajowi inwestorzy dali rynkom duży kredyt zaufania w ostatni czwartek. "Super czwartek", bo takie określenie funkcjonowało wśród komentatorów giełdowych, nie przyniósł przełomu. Inwestorzy, którzy na to liczyli, są co najmniej rozczarowani. W czwartek FW20 pokonał krótkoterminową linię trendu spadkowego. Jednak kluczowym poziomem do zmiany sentymentu na GPW był opór ok. 2350 pkt. Nie udało się go trwale pokonać (max 2358 pkt) i po dwóch sesjach jesteśmy ponad 60 punktów niżej. Tym samym znowu uważniej będziemy spoglądać na wsparcie 2250-2260 pkt. Później droga pozostaje otwarta do wielokrotnie wspominanego w komentarzach 2150 pkt. Jak będzie ? Od początku kibicowałem scenariuszowi z większą korektą. Próba z zeszłego tygodnia była bardzo śmiała. Sygnał odwrotu na rynkach zagranicznych dała wyprzedaż spółek technologicznych (Nasdaq w piątek do minimów tracił prawie 3%).Wczoraj dostaliśmy go z rynków wschodzących, które tylko przez chwilę cieszyły się z nowych, lokalnych szczytów. Dziś kalendarium makro, podobnie jak wczoraj, jest względnie puste. Zdecydowanie ciekawiej będzie jutro za sprawą konferencji po posiedzeniu FOMC (sesja pytań+ nowe projekcje makro). Podwyżka stóp jest pewna. Istotny będzie ton komunikatu. Bardziej jastrzębi zada cios rynkom wschodzącym.

CDM Pekao

Piątkowa poprawa ogólnego obrazu rynków akcji na świecie okazała się być jedynie jednodniowym epizodem. Początek tygodnia na rynkach akcji przebiegł pod znakiem wyraźnej przewagi podaży, przy mieszanych zmianach głównych indeksów giełdowych na świecie zdecydowanie przeważały rynki zniżkujące i, co istotniejsze wzrosła dynamika rynków, skala spadków była dosyć duża jak na ostatnie dni. Wzrost presji podaży i skłonności do realizacji zysków na rynkach akcji ma związek z nadchodzącymi wydarzeniami bieżącego tygodnia, najistotniejszym czynnikiem jest rozpoczynające się dziś posiedzenie FOMC. Kolejna podwyżka stóp procentowych Fed jest niemalże „przesądzona" implikowane z rynku instrumentów pochodnych na stopy procentowe prawdopodobieństwo podwyżki na obecnym posiedzenia OMC wynosi około 96%. O decyzji komitetu dowiemy się jutro wieczorem (GMT), jednak już obecnie inwestorzy stali się bardziej ostrożni w angażowaniu w akcje, ponieważ zdyskontowana w dużej mierze przez rynki decyzja o poziomie stóp to jedno, a komunikat i konferencja szefowej Janet Yellen po posiedzeniu, które mogą przynieść niekorzystne dla rynków akcji informacje to drugie. Piątkowy mini flash crash akcji technologicznych i indeksu NASDAQ 100 może być sygnałem znaczących operacji globalnych inwestorów, z których cześć realizuje pokaźne zyski, z drugiej strony pomimo wszytko ostatecznie pod koniec sesji popyt wyciągnął wyraźnie w piątek akcje indeksu NASDAQ 100 z dziennych minimów. Wczoraj akcje spółek technologicznych w Azji i Europie, w mniejszym niż w piątek w USA, zniżkowały. Globalny wzrost awersji do ryzyka został zasygnalizowany przez japońskiego jena, który umocnił się do niemal wszystkich pozostałych walut. Wczoraj interesujące było zachowanie rynku surowców towarów i metali, początkowo zwyżkowały ceny ropy naftowej i innych surowców energetycznych oraz ceny metali szlachetnych i mieszane, jednak ostatecznie jedynie ceny ropy, platyny i palladu zwyżkowały. Zakończenie dania na rynkach akcji za oceanem było negatywne, dziś w Azji przeważają rynki zwyżkujące.

Piotr Kuczyński, DI Xelion

W poniedziałek znowu kalendarium było w USA puste. Pozostawało pytanie: czy to, co wydarzyło się w piątek na NASDAQ może być game changerem, który zmieni zasadę „kupuj wszystkie spadki". Wall Street rozpoczęła sesję od spadków indeksów i znowu ciężarem były spółki wysokich technologii notowane na NASDAQ. Nastroje przeniesione z giełd europejskich i z NASDAQ szkodziły też szerokiemu rynkowi reprezentowanemu przez indeks S&P 500. Byki co pewien czas usiłowały kontratakować, ale za każdym razem bitwę przegrywały. Interesujące było jednak to, kto wygra rozgrywkę w ostatniej godzinie. Na 90 minut przed końcem sesji komputery jak zwykle włączyły program „kupuj", dzięki czemu indeks S&P 500 zakończył dzień praktycznie neutralnie (-0,1%), a NASDAQ stracił 0,52%). Czy to kończy korektę? Niezwykle trudno powiedzieć, bo to, co dzieje się na NASDAQ każe podejrzewać, że na innych indeksach w dowolnej chwili tez może się to zacząć realizować. Na razie jednak programy komputerowe ciągle kupują spadki. GPW w poniedziałek rozpoczęła sesję tak, jak rozpoczęły ją inne giełdy europejskie – niewielkim spadkiem indeksów. Potem sytuacja się zmieniła – indeksy w Europie zaczęły redukować skalę spadków, a u nas WIG20 spadał. Wkrótce jednak również te indeksy na innych giełdach zaczęły się osuwać. Po dwóch godzinach sesji na wszystkich rynkach europejskich zapanował marazm. Wszyscy (w tym i GPW) czekali na Wall Street. Przed rozpoczęciem sesji w Stanach nastroje zaczęły się poprawiać, bo liczono, że Amerykanie pomogą bykom. Nie pomogli, a to doprowadziło do wyprzedaży zarówno w Warszawie jak i na innych giełdach. W Warszawie WIG20 był jednym ze słabszych indeksów – stracił 1,53%, wymazał wstępny sygnał kupna i znowu ruszył ku wsparciu (2.260 pkt.). MWIG40 stracił 1,07% i nadal jest w trendzie bocznym. Plusem dla byków był tylko bardzo mały obrót, co nie potwierdziło spadkowego trendu. Wczorajsza sesja w USA wleje nieco otuchy w serca Europejczyków, dzięki czemu sesje powinny się rozpocząć wzrostami. Kluczowy będzie początek sesji na Wall Street, ale on też powinien być delikatnie dodatni. To powinno umożliwić odbicie na GPW, ale nie zmieni układu technicznego (nie da sygnału kupna).