CDM Pekao. Analiza techniczna WIG20
Obraz techniczny indeksu WIG20 w przeciągu ostatniego tygodnia nie uległ zasadniczej zmianie – doszło co prawda do próby wybicia górą z aktualnie budowanej konsolidacji, jednak inicjatywa ta spełzła na niczym. W rezultacie, brak jest na ten moment sygnałów mogących ułatwić postawienie diagnozy co do docelowo obranego kierunku i dopiero wybicie poza opór (2 356 pkt.) lub przebicie wsparcia (2 258 pkt.) będzie nieść za sobą istotne walory prognostyczne. W tym drugim przypadku podaż zyska sporo argumentów, z perspektywą testu okolic 2 190 pkt. włącznie. Obraz wskaźników również nie jest jednoznaczny – sytuują się one w układach typowych dla okresów uspokojenia, a jedynym pozytywem z punktu widzenia posiadaczy długich pozycji jest schłodzenie mierników wykupienia/wyprzedania (RSI, Ultimate Oscillator).
Piotr Neidek, DM mBank
Wąska amplituda wahań WIGu oraz zanik obrotów podczas wtorkowej sesji nie zmieniły sytuacji technicznej indeksu. Benchmark ten wciąż pozostaje w niebezpiecznym układzie jakim jest struktura G&R i bez zanegowania prawego ramienia i wykonaniu ataku na tegoroczny sufit, należy obawiać się naruszenia linii szyi i dalszej deprecjacji. Wczorajsza kontra popytu okazała się dosyć nieudolna względem poniedziałkowej lawiny akcji, jaka przelała się przez warszawski parkiet. WIG20 zyskując +0.3% nie zdołał nawet w połowie odrobić wcześniejszych strat a mając na uwadze, iż za nami są już trzy spadkowe poniedziałki z rzędu, można pokusić się o opinię, iż weekendowe przemyślenia inwestorów wskazują na strach przed pojawieniem się większej korekty. Kiedy podczas pierwszego dnia tygodnia dochodzi do kolejnej wyprzedaży akcji i główne indeksy giełdowe wyraźnie tracą na wartości, można odnieść wrażenie, iż na rynku objawia się niechęć do posiadania akcji. Takie uczucie zapewne towarzyszy wszystkim tym, którzy patrzą na WIG20 przez pryzmat ostatnich tygodni. Na wykresie ww. indeksu nadal obowiązuje negatywny FAKE powstały wskutek fałszywego wybicia kilkuletniego kanału wzrostowego a także widoczna jest negatywna dywergencja RSI. Lokalnie straszy relacja godzinowej dwusetki względem indeksów WIG20 oraz WIG a także przedłużający się ujemnie nachylony trend MA200h. Argumentów za spadkami można także szukać na wykresach MSCI EM, Nasdaq oraz Indeksu Cenowego, który wczoraj ponownie zszedł do najniższego od kilku miesięcy poziomu. Akumulację napięcia widać także na rynku walutowym, gdzie eurpln jest już przy apexie trójkąta co oznacza, że na dniach powinno dojść do uwolnienia energii zmagazynowanej w ww. formacji od ponad miesiąca.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
W USA we wtorek kalendarium znowu było puste. Czekano na potwierdzenie, że korekta na NASDAQ (bo na S&P 500 jej praktycznie nie było) się już skończyła. Nieco hamować zapędy byków mogło czekanie na środowe decyzje Fed. Wall Street rozpoczęła dzień od wzrostu indeksów, czego można było oczekiwać wnioskując z tego jak zakończyła się sesja poniedziałkowa. Przez połowie sesji indeksy sygnalizowały, że gracze nie są pewni kierunku, w którym podąży rynek, ale w drugiej części sesji indeksy już całkiem wyraźnie rosły. Indeks S&P 500 atakował poziom rekordu wszech czasów, a NASDAQ odrabiał część (niedużą) ostatnich zniżek. Do końca sesji nic istotnego się już nie wydarzyło. Indeks S&P 500 zyskał 0,45% i nieznacznie pokonał rekordowy poziom zamknięcia (rekord ustanowił też DJIA), NASDAQ zyskał 0,73%. Jak widać zasada „kupuj wszystkie spadki" nadal obowiązywała. Nie zmienia to postaci rzecz, że rynek jest przewartościowany, a indeks strachu (VIX) bliski historycznych minimów. To nie jest zachęta do kupowania akcji. We wtorek na GPW indeks WIG20 rozpoczął sesje od neutralnego otwarcia, ale szybko zaczął rosnąć naśladując to, co działo się na innych rynkach europejskich. Po godzinie jednak synchronizacja zanikła i indeks zabarwił się na czerwono. Po pobudce w USA WIG20 zaczął się podnosić, co zresztą tez nie miało wiele wspólnego z zachowaniem indeksów na innych giełdach – tam indeksy powoli się osuwały. Przed rozpoczęciem sesji w Stanach jednak na tych innych giełdach też wzrósł optymizm, dzięki czemu WIG20 spokojnie mógł rosnąć. Nic sensownego z tego nie wynikło, a fixing nawet nieco indeks WIG20 obniżył. Indeks zyskał jedynie 0,32%, z czego wniosek, że było to tzw. „odbicie zdechłego kota". MWIG40 zyskał jedynie 0,17%. Sytuacja techniczna indeksów nadal się nie zmieniła. Dzisiaj najważniejsze jest to, że zakończy się wyczekiwane posiedzenie FOMC. Będzie to przede wszystkim posiedzenie, po którym odbędzie się konferencja prasowa Janet Yellen, szefowej Fed, oraz takie, po którym opublikowane zostaną nowe prognozy danych makro. Jeśli stopy wzrosną to reakcja (umocnienie dolara, spadek indeksów) będzie krótkotrwała, bo taka decyzja jest oczekiwana. Jeśli Fed stóp nie podniesie i nie będzie sygnalizowała, że wkrótce wzrosną to indeksy wzrosną, a dolar osłabnie. Nie wiadomo jednak jak rynek zareaguje na matrycę poglądów członków FOMC, jeśli wynikać z niej będzie, że oprócz czerwcowej stopy mogą wzrosnąć jeszcze dwa razy. Teoretycznie to powinno pomóc niedźwiedziom. GPW dzisiaj ma problem, bo nie będzie mogła zareagować w czwartek na wynik zakończonego w środę posiedzenia FOMC (co prawda nie zanosi się na niespodzianki), a poza tym w piątek, gdzie płynność będzie niewielka będzie wygasała czerwcowa linia kontraktów. Z tego wynika, że dzisiaj powinien panować po prostu marazm, ale... jak zwykle naszej giełdzie metamorfoza jest możliwa w dowolnym momencie.