Remigiusz Lemke, DM mBank
Wtorkowa sesja na rynku terminowym rozpoczęła się od nieznacznych wzrostów, jednak mimo korzystnego otwarcia, na warszawskim parkiecie szybko zagościła nerwowość o czym świadczą długie cienie. W drugiej części dnia sprzedający starali się doprowadzić do spadków, ale kupujący powstrzymali tę próbę i ostatecznie zamknięcie FW20 nastąpiło na wysokości 2777 punktów. Wczorajsza sesja nie wniosła wiele informacji do sytuacji technicznej, zarówno główne wsparcia jak i opory pozostały bez zmian. Najbliższe istotne wsparcie mieści się w okolicy 2447 punktów, przebicie przez ten poziom otworzy drogę podaży do ataku na kluczową średnioterminową strefę 2425-2428. Z koeli oporowo powinien działać pułap 2489, tuż nad nim mieści się ruchomy opór, czyli MA200h(2499). Wskaźniki prezentują się następująco, MACDh posiada aktywne sygnały kupna, z koeli MACDd ma aktywne sygnały sprzedaży. RSI zarówno w interwale godzinowym, jak i tygodniowym przebywa w strefie neutralnej z nachyleniem wzrostowym. Kłopotem przed dzisiejszą sesją mogą okazać się nastroje na zagranicznych giełdach. Co prawda S&P 500 zakończył sesję z wynikiem -0,23%, jednak w trakcie dnia spadki były znacznie okazalsze. Niepokoić może zachowanie tokijskiego indeksu, który notuje kolejną słabszą sesję i nie wykluczone, że przebije się przez poziom 22 tysięcy punktów.
Adrian Górniak, DM BDM
Wczorajsza sesja w Warszawie miała dwa oblicza – blue chipy i sWIG80 zyskały po 0,4%,z kolei mWIG40 stracił 0,6%. Przeciętnie wypadły większe europejskie giełdy. Co prawda FTSE wzrósł o 0,3%, natomiast CAC40 i DAX spadły odpowiednio o 0,5% i 0,3%. Gorsze nastroje zagościły również za oceanem, gdzie wszystkie główne indeksy zaświeciły na czerwono (skala spadków 0,1- 0,4%). Odczyty z kalendarza makro rozpoczęliśmy od wstępnego PKB dla gospodarki Japonii (nieco powyżej konsensusu). Przed południem poznamy jeszcze dane z brytyjskiego rynku pracy. Po południu do gry wkroczą USA. Po kolei poznamy rezultaty inflacji konsumenckiej, sprzedaży detalicznej, indeks NY Empire State i tygodniową zmianę zapasów paliw. W kraju rozpędu nabiera sezon wyników – po wczorajszej sesji raportami za 3Q'17 pochwaliły się m.in. Boryszew, Dino, KGHM i Stalprodukt, z kolei dziś poznamy wyniki m.in. PZU, Synthosu i Vistuli. Technicznie patrząc znajdujemy się tuż nad wsparciem w okolicy 2450 pkt. i tak jak pisałem wcześniej, jego przełamanie może skutkować dalszym ruchem w dół. Wiele zależy od wspomnianego już sezonu publikacji wyników kwartalnych, który wszedł w decydującą fazę. Póki co mieliśmy do czynienia z kilkoma (niestety głównie negatywnymi) niespodziankami.
Kamil Cisowski, DI Xelion
Niestety wczorajsza szansa na zatrzymanie przeceny w Europie nie została wykorzystana pomimo świetnych odczytów PKB w Niemczech (2,3% r/r vs. konsensus 2,2% r/r) i Włoszech (1,8% r/r vs. konsensus 1,6% r/r) oraz solidnego, zgodnego z oczekiwaniami w całej strefie euro (2,5% r/r). Głównym winowajcą był tu słabnący w szybkim tempie dolar, umocnienie EURUSD z okolic 1,165 aż do 1,18 nie mogło przejść nie zauważone. Jest to zakwestionowanie formacji technicznej głowy z ramionami, która wcześniej rysowała się na wykresie i sygnał techniczny do dalszego ruchu w górę, który był zgodny z naszymi oczekiwaniami. Rynek w Warszawie nie wyglądał źle – WIG20 i SWIG80 zamknęły się na +0,4%, a wyraźnie tracił wyłącznie mWIG40, za co w całości odpowiedzialna była jedna spółka – CD Projekt. Gorzej może wyglądać sytuacja dzisiaj – rozgrzane w ostatnim czasie Nikkei zamknęło się spadkiem o -1,6%, który tylko w niewielkim stopniu równoważony jest przez umocnienie jena, pole oddawały także inne azjatyckie giełdy. Gdy dodamy do tego wczorajsze zamknięcie NYSE na niewielkich, ale jednak minusach (od -0,1% DJIA do -0,3% NASDAQ), sesja może być trudna, co widać w spadku futures na DAX. Lepsze od oczekiwań wyniki podało PZU, gorsze KGHM, co powinno się w dużej mierze równoważyć. Ważne będzie także, czy uda się zatrzymać podaż na CDProjekt po dwóch dniach bezprecedensowej przeceny. Mamy niestety do czynienia z sytuacją, w której do słabości na rynku krajowym przyłączyła się, przynajmniej chwilowo, większość globalnych giełd. Nieuchronnie rodzi to pytanie, czy właśnie rozpoczęła się długo wyczekiwana korekta. Większość indeksów na świecie jest w tym roku na sporych plusach, co może wśród zarządzających wywoływać ochotę, by sprzedawać akcje i ograniczać swoje ryzyko w końcówce roku w celu zabezpieczenia bonusów i rozpoczęcia stycznia z większym polem do działań. Z drugiej strony, przynajmniej częściowo zdyskontowane zostały już problemy z planem podatkowym Donalda Trumpa, a dość rozczarowujący w Europie, ale dobry poza nią sezon wynikowy zmierza ku końcowi, co sprawia, że powinniśmy wrócić raczej do letargu, w którym większość indeksów znajdowała się w październiku. Dość nerwowo zrobiło się w ostatnich dniach wokół Chin po danych ze sfery realnej, które zostały odebrano jako dość słabe i przyspieszeniu inflacji. Przeceniają się z tego powodu metale przemysłowe, a rentowności chińskich 10-latek przez chwilę znajdowały się powyżej 4%, co nie zdarzyło się od 2014 roku. Niestety przez jakiś czas nie uzyskamy potwierdzenia, czy to po prostu efekt studzenia rynku kredytowego, które już od jakiegoś czasu uskutecznia tamtejszy rząd, czy też coś poważniejszego.