Poranek maklerów: Schłodzenie nastrojów

Publikacja: 25.01.2018 08:11

Piotr Neidek, DM mBank

Słabnący dolar względem światowych walut widoczny jest także na crossie USDPLN, na wykresie którego umacniają się długoterminowe sygnały sprzedaży. Wczoraj złoty względem amerykańskiej waluty wyceniany był po 3.34 co w porównaniu z kilkunastomiesięcznymi szczytami ulokowanymi na wysokości 4.28 pokazuje skalę zmian. W styczniu USDPLN wydostał się dołem z kanału wzrostowego a zasięg deprecjacji liczony wg szerokości tej formacji wskazuje na ruch w stronę 2.66 – 2.63 czyli tam, gdzie ulokowane jest minimum z 2011.r. Na szczęście nie tylko dolar osłabiał się wczoraj względem złotego ale także euro, które na zamknięcie dnia kosztowało 4.1527 i wygląda na to, że złoty dalej powinien się umacniać. Wykres PLN_Index ukazuje długoterminowe sygnały kupna a to powinno mobilizować zagraniczny kapitał do dalszego transferu euro jak i dolarów w stronę GPW. Od dłuższego czasu widoczna jest korelacja pomiędzy zachowaniem się PLN a WIGu zatem sygnały płynące z rynku walutowego stanowią ważną wskazówkę dla akcjonariuszy z GPW. Wprawdzie w ostatnich dwóch dniach warszawskie indeksy giełdowe mają problem z kontynuacją hossy, jednakże powstałe we wtorek jak i w środę świeczki wciąż nie stanowią podstaw do tego, aby dotychczasowy wzrostowy outlook na rynek został zamknięty. Patrząc na WIG20EUR czy WIG20USD można doszukać się tygodniowych sygnałów kupna i chociaż indeks denominowany w euro zbliża się do kilkuletniego oporu, to jednak posiłkując się prawami fizyki należałoby pozostać na stanowisku, iż byki nadal powinny rozpychać się nad Wisłą...

Adrian Górniak, DM BDM

Po ostatnich rekordach na warszawskim parkiecie, środa przyniosła stonowanie rozgrzanych głów inwestorów. Blue chipy spadły symbolicznie o 0,3%, podobnie jak sWIG80, a mWIG40 obniżył się o 0,2%. Biorąc pod uwagę rezultaty na dużych europejskich giełdach (spadek DAX o 1,1%, CAC40 o 0,7%), GPW tym bardziej prezentuje się nie najgorzej. W USA S&P500 pozostał praktycznie bez zmian, Nasdaq obniżył się o 0,6%. W Azji Nikkei zniżkował o 1,1%. Na rynku walutowym warto zwrócić uwagę na utrzymującą się słabość USD – rośnie EUR/USD, a indeks DXY znajduje się obecnie najniżej od końcówki 2014 roku! W kalendarzu makro mamy dziś m.in. decyzję EBC ws. stóp procentowych oraz konferencję prasową, która dla rynku może być ciekawsza, poznamy również odczyt indeksu instytutu Ifo. W kraju zaczynamy sezon wyników – dziś raportem pochwalił się PKN Orlen, i pytanie czy okres prezentacji rocznych wyników nie przyniesie nam niespodzianek (w USA spośród ok. 90 opublikowanych raportów przez podmioty z S&P500 ok. 80% pozytywnie zaskoczyło zyskiem). Póki co poranne nastroje są lekko spadkowe – kontrakty na DAX tracą 0,4%, bez zmian na futures dla indeksów amerykańskich.

CDM Pekao

Środa przyniosła pierwsze, od ponad tygodnia, wyraźne schłodzenie na strojów na rynkach akcji. Wczoraj przy mieszanych zmianach głównych indeksów giełdowych, przewagę miały rynki zniżkujące. Pogorszenie nastąpiło we wszystkich regionach, a najsłabiej wypadły giełdy europejskie, gdzie zdecydowanie przeważały spadki. Zakończenie dnia na rynkach amerykańskich było mieszane i niejednoznaczne. Za główny powód cofnięcia popytu na akcje, poza czynnikami rynkowymi, czyli: wyjątkowo silnymi wzrostami od początku roku i wyjątkowo długim okresem bez większych korekt, na większości rynków akcji, można uznać obawy o wojnę handlową USA. Poniedziałkowa decyzja Donalda Trumpa o wprowadzeniu wysokich ceł na importowane panele słoneczne i pralki, była komentowana na najwyższych szczeblach rządowych w wielu krajach już we wtorek. W środę analizy i komentarze nasiliły, obawy podsyciła wypowiedź Sekretarza Skarbu USA Stevena Mnuchina w Davos, gdzie odbywa się Światowe Forum Ekonomiczne o zadowoleniu z osłabienia USD. Wypowiedź Mnuchina znalazła silne negatywne odbicie w notowaniach amerykańskiej waluty. Inwestorzy obawiają się, że dzisiejsze wystąpienie prezydenta Doanlda Trumpa w Davos potwierdzi protekcjonistyczny kurs administracji waszyngtońskiej. Obawy o negatywny wpływ na gospodarki wszystkich krajów, potencjalnie dotkniętych ewentualną wojną handlową, z USA włącznie słały się wczoraj głównym impulsem dla decyzji inwestorów. Wczoraj USD był po raz kolejny najsłabszą walutą rezerwową i jedną z najsłabszych walut w ogóle. USD Index (Bloomberg Finance L.P.) znalazł się wczoraj na poziomie najniższym od końca drugiej dekady grudnia 2014 r. podobnie jak para walutowa USDEUR. Osłabienie USD skutkowało wzrostami na rynku surowców towarów i metali gdzie dominowały wyraźne wzrosty. Z kolei na rynku rządowego długu przeważały spadki cen, zniżkowały obligacje najbardziej wiarygodnych emitentów z długiem USA włącznie. Zakończenie dnia na rynkach amerykańskich było mieszane zwyżkowały LAEM, a zniżkowały wszystkie główne indeksy, oprócz DJIA, rynków akcji USA. Dziś w Azji zmiany głównych indeksów giełdowych są mieszane i zbilansowane, najsłabszy jest tokijski NIKKEI225 zniżkujący o 1,13%.

Piotr Kuczyński, DI Xelion

Dla Wall Street środa była też, podobnie jak w Eurolandzie, dniem publikacji indeksów PMI, ale nie to było istotne. Istotne było to, co mówili urzędnicy prezydenta Trumpa.

Pierwszy raz od niepamiętnych czasów Amerykanie przyznali, że odpowiada im słaby dolar. W Davos powiedział to Steven Mnuchin, sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych. Sekretarze skarbu zawsze mówili, że chcą silnego dolara (mimo że myśleli tak jak Mnuchin). Tym razem Mnuchin powiedział m.in., że spadek wartości dolara stanowi wsparcie dla amerykańskiej gospodarki. Przyznanie, że USA chcą osłabienia dolara może skończyć się prawdziwą wojną walutową.

Wtórował mu kolejny urzędnik. Wilbur Ross, sekretarz ds. handlu USA, pytany o to, czy nie obawia się rozpętania wojny handlowej powiedział, że „Wojna handlowa trwa od dłuższego czasu. Teraz różnicą jest to, że do gry wchodzą siła amerykańskie". Po podniesieniu ceł na chińskie panele słoneczne i pralki taka wypowiedź mogła być zapowiedzią dalszych takich działań. A Chiny bezczynne nie pozostaną.

W pełnej skali wojna walutowa i handlowa między Chinami i USA (oraz Niemcami) byłaby końcem globalnego rozwoju gospodarczego. To zauważyli Europejczycy i dlatego spadały indeksy europejskie. Amerykanie mogli jednak pozostać w swoim wspaniałym świecie bez przerwy rosnących indeksów (ironia).

W tej sytuacji dane makro miały trzeciorzędna znaczenie. Opublikowano wstępne Indeksy PMI (wstępne odczyty dla sektorów przemysłowego i usług). Dowiedzieliśmy się, że indeks dla przemysłu wyniósł 55,5 pkt. (oczekiwano spadku z 55,1 na 55 pkt.), a dla usług wyniósł 53,3 pkt. (oczekiwano wzrostu z 53,7 na 54 pkt.). Pojawiły się też dane o cenach domów w listopadzie oraz o sprzedaży domów na rynku wtórnym w grudniu. Ceny domów wzrosły tak jak oczekiwano o 0,4%, a sprzedaż domów na rynku wtórnym spadła o 3,6% (oczekiwano spadku o 2%).

Wall Street na początku sesji postanowiła całkowicie zlekceważyć słowa sekretarza ds. handlu i cieszyła się słabością dolara oraz wzrostem ceny ropy. Po godzinie pojawiły się pierwsze oznaki niepokoju i indeksy zabarwiły się na czerwono. Jednak na trzy godziny przed końcem sesji Wall Street zanurzyła się w swojej bajce o hossie bez końca i indeksy zaczęły rosnąć. Udało się doprowadzić S&P 500 do poziomu neutralnego, a NASDAQ stracił 0,63%. Nic nieznacząca korekta.

Takie reakcja Wall Street dają złudną nadzieję urzędnikom administracji Trumpa, którzy mogą stwierdzić, że wojna handlowa i słaby dolar to jest to, czego chce gospodarka i Wall Street. Mogą się bardzo przeliczyć, ale ten obłęd może jeszcze chwilę potrwać.

GPW rozpoczęła środową sesję pokazem słabości, który był kontynuacją tego, co widać już było we wtorek. Bykom nie pomagały tez inne indeksy na europejskich giełdach. Polskie indeksy spadały i po godzinie WIG20 tracił około pół procent. Przed południem rynek wszedł w fazę marazmu.

Dopiero po pobudce w USA nastroje zaczęły się poprawiać. Najwyraźniej czekano na pomoc Amerykanów. Jednak rosnące kontrakty na amerykańskie indeksy nie pomagały europejskim giełdom, a końcówka sesji była w Europie bardzo słaba. Szaleństwa Wall Street niespecjalnie się w Europie podobają. Nic dziwnego, ze WIG20 spadł, ale stracił tylko 0,33%, a MWIG40 i SWIG80 straciły jeszcze mniej.

Wypowiedzi sekretarzy skarbu i handlu USA są niezwykle niepokojące, ale słabnący dolar i szybko drożejące surowce powodują skierowanie kapitałów funduszy inwestycyjnych na waluty i akcje krajów rozwijających się. Nieprzerwana hossa rwa również na tych rynkach. Co się jednak stanie, jeśli woja handlowa zacznie dolara umacniać? Być może już dzisiaj po posiedzeniu ECB?

Oczywiście nic w polityce monetarnej strefy euro się nie zmieni, ale może zmieć się słownictwo komunikatu/wypowiedzi szefa ECB, co może wpłynąć na zachowanie rynku walutowego i obligacji, a za ich pośrednictwem również rynku akcji. Siła euro może, a nawet powinna spowodować, zdecydowanie „gołębią" wymowę komunikatu i/lub konferencji.

Gdyby euro zaczęło tracić to pomogłoby rynkowi akcji w Eurolandzie, ale niekoniecznie w USA i niekoniecznie rynkom rozwijającym się. Jednak pierwsze umocnienie dolara przemknęłoby na emerging markets raczej niezauważone.

Giełda
GPW czeka na nowy impuls
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Wokół zwyżki, a krajowy rynek dalej swoje
Giełda
Analiza poranna – Dziś inflacja z USA
Giełda
WIG20 z podwójnym szczytem. Prawie 20-proc. przecena 11 bit studios
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
Indeksy w Warszawie nie palą się do korekty
Giełda
Kolejny rok przewagi USA