Po silnych spadkach na Wall Street, do których doszło tydzień temu, oczy inwestorów zwrócone są w stronę amerykańskiej giełdy. Widać to było dobrze po przebiegu wtorkowej sesji na warszawskiej giełdzie. Poranek zaczął się od zwyżek, bowiem zamknięcie poniedziałkowej sesji w USA wypadło na solidnym plusie (S&P500 zyskał 1,4 proc.). WIG20 wystartował z poziomu 2417 pkt i od razu podjął próbę ataku na linię średniej kroczącej z 200 sesji, czyli wskaźnika, który wyznacza granicę trendu wzrostowego. Pozostałe indeksy – WIG, mWIG40 i sWIG80, także zaczęły dzień od lekkich zwyżek, co pozytywnie wyróżniało nasz parkiet na tle innych rynków akcji na Starym Kontynencie.
Kolejne godziny sesji upłynęły pod znakiem czekania na otwarcie handlu za oceanem. Wobec braku istotnych odczytów makroekonomicznych inwestorzy po prostu nie mieli pod co grać. Ich niskie zaangażowanie potwierdzały obroty, które na półmetku sesji ledwo przekraczały 300 mln zł.
Większy ruch na warszawskim parkiecie zaczął się dopiero przed 16-stą, gdy wystartowały notowania na Wall Street. Pierwsze takty sesji w USA należały do niedźwiedzi, przez co WIG20 w kilkanaście minut spadł do poziomu otwarcia notowań. Na nasze szczęście S&P500 szybko zaczął odrabiać straty, co przełożyło się na bardzo udaną końcówkę handlu na GPW. Otóż WIG20 wzrósł ostatecznie o 0,7 proc. do 2431 pkt. Zakończył więc dzień na dziennym maksimum i dokładnie w miejscu, w którym przebiega wspomniana na początku średnia krocząca. Najmocniejszymi ogniwami w portfelu dużych spółek były KGHM i Energa. Ich akcje podrożały odpowiednio o 2,4 proc. i 2,1 proc. Na drugim biegunie były Eurocash i Asseco Poland z ponad 1-proc. stratą.
Indeksy mWIG40 i sWIG80 zyskały we wtorek odpowiednio 0,6 proc. i 0,4 proc. Żadna spółka na szerokim rynku nie ustanowiła rocznego maksimum, a analogiczne minimum wyznaczyło sześć spółek, w tym m. in. Kernel, Medicalgorithmics i Unimot. Na pozytywne wyróżnienie zasługują m. in. Biomed Lublin oraz Ambra. Akcje pierwszej firmy podrożały o 9,7 proc., a drugiej o 7,9 proc.