Tym razem dodatkowym łagodzącym czynnikiem było święto w USA, co wykluczało z handlu amerykańskich inwestorów. Co prawda nie zawsze - ale jednak bardzo często - prowadzi to do spokojnego handlu w Europie.

Dodatkowym czynnikiem tonującym zapędy inwestorów może być dłuży okres świąteczny trwający w Chinach. Tamtejszy rynek staje się coraz ważniejszy dla świata, a przede wszystkim Azji. Dzisiaj jednak na giełdach azjatyckich dość wyraźnie dominowała zieleń. Prym wiódł rynek japoński, który wspierany był osłabiającym się jenem. Budowało to pozytywny nastrój na początku sesji w Europie, ale dość szybko okazało się, że Europejczycy szczególnym optymizmem dziś nie pałali. Wyższe otwarcia na rynku we Frankfurcie czy Paryżu szybko topniały, a w ślad za tym zachowaniem zanikał też początkowy lekki optymizm na GPW. Główny indeks w ostatniej godzinie handlu lekko nawet na wartości tracił i ocierał się o psychologiczny poziom 2400 pkt. Było to bardzo słabe zachowanie, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że po spadkach z piątku odbijały dzisiaj walory banków. Ten sektor w ostatnich miesiącach potrafił brylować na GPW i nadawać ton całej giełdzie. Dzisiaj jednak nie miał tak wyraźnego przełożenia. Większość pozostałych spółek była bowiem słabsza, gdzie w przypadku spółek handlu detalicznego nieco negatywem echem odbiła się publikacja lekko gorszych od oczekiwań wstępnych wyników LPP. Dopiero pod sam koniec sesji popyt bardziej się zmobilizował i doprowadził do kosmetycznych wzrostów. Zwyżka o 0,06% to jednak bardzo skromny ruch, szczególnie biorąc pod uwagę skalę rozczarowania obserwowanego podczas dwóch ostatnich sesji minionego tygodnia. Tym samym popyt pozostawał dzisiaj bierny, podobnie zresztą jak poważna podaż. Obroty bowiem był nadzwyczaj skromne i na całym rynku sięgnęły 395 mln zł. Wszystko to powoduje, że na dzisiejsze notowania patrzeć trzeba z przymrużeniem oka, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że bez amerykańskiego optymizmu Europa radzi sobie nie najlepiej, a GPW w szczególności pokazuje się w ostatnich dniach od słabszej strony.

Łukasz Bugaj, CFA

DM BOŚ