Rozdanie zaczęło się od klasycznego dla ostatnich dni uwzględnienia w cenach wczorajszego, słabszego od oczekiwań zakończenia sesji na Wall Street. Większą cześć rozdania zdominowała korelacja z otoczeniem i dwie kilkugodzinne konsolidacje. Niestety, o wyniku sesji przesądziły poranna luka i dwa uderzenia podaży, z których kluczowe pojawiło się w ostatnich trzydziestu minutach sesji i na kończącym handel fixingu. W istocie rynek prezentował się relatywnie słabo na tle otoczenia, ale do 16:30 trudno było mówić o poważnym przesileniu. Pomimo przeceny WIG20 pozostawał w granicach konsolidacyjnej półki 2450-2370 pkt., a nawet bliżej środka konsolidacji niż jej granic. Dopiero kończące sesję uderzenie podaży sprowadziło WIG20 do wsparcia w rejonie 2370 pkt., a kropkę nad i postawił fixing, na którym WIG20 połamał 2370 pkt. i faktycznie wyszedł dołem z lokalnego trendu bocznego. Efektem jest ostrzeżenie, iż indeks blue chipów zaczyna kolejną fazę klasycznego układu ruch/konsolidacja/ruch, w którym dwie równe fale spadkowe są rozdzielone zakończonym właśnie trendem bocznym. Jak zawsze w przypadku fixingowych przesunięć połamanie wsparcia będzie wymagało potwierdzenia na kolejnych sesjach, ale i bez tej zmiennej rynek ma powody do szukania niższych poziomów. W skali miesiąca WIG20 stracił bowiem 7,4 procent, co daje najgorszy miesiąc na rynku od lat i dobrze uzupełnia styczniowe zawahanie byków na oporach zalegających nad 2600 pkt. Odejściu na południe towarzyszą ostrzeżenia z innych rynków wschodzących i niepokojące dla GPW sygnały, iż globalna słabość dolara może dobiegać końca. W efekcie na GPW pojawiają się wzajemnie napędzające się impulsy spadkowe, które uzupełniają lokalne sygnały sprzedaży.

Adam Stańczak

Analityk DM BOŚ SA

e-mail: [email protected]