Sygnalizowały go nie tylko skrajnie wysokie wartości oscylatorów, ale także rekordowe odczyty nastrojów. Przykładowo średnie zaangażowanie zarządzających, obliczane przez NAAIM, sięgnęło 120,5 proc., co było najwyższą wartością w historii. Zwyczajowym następstwem podstawowego szczytu jest stosunkowo głęboka korekta (obecna trwała do początku kwietnia), po której zwyżka zostaje wznowiona w ramach ruchów wtórnych. W ich trakcie wiodące rynki powinny wyraźnie poprawić dotychczasowe rekordy hossy, te słabsze zaś– już niekoniecznie. I tak Russell2000 notuje nowe maksima już od maja, zaś Nasdaq100 uczynił to przed dwoma tygodniami. Dla obecnego cyklu specyficzne jest jednak to, iż niemoc ogarnęła ponadprzeciętnie dużą część rynków. Segment EM był tu naturalnym kandydatem do relatywnej słabości, ale warto zauważyć, iż niezbyt dobrze radzi sobie nawet S&P500. Wprawdzie sama struktura zwyżki od początku kwietnia dałaby ostrzegawcze sygnały dopiero w przypadku spadku pod majowe maksima (2742 pkt), ale dystans do styczniowego rekordu 2872 pkt jest tu jeszcze całkiem spory, a możliwe, że bliski utworzenia wtórnego szczytu są już nastroje. Zeszłotygodniowy odczyt NAAIM pokazał powrót do lewarowania (103,9 proc.). W tej sytuacji, nawet lokalne przesilenie będzie już przyczynkiem do tego, aby w globalnej ocenie perspektyw dla rynków akcji przyjąć nastawienie negatywne. ¶