Do tego doszły dymisje dwóch ministrów w rządzie Theresy May, a analitycy zaczęli mówić o politycznym chaosie. Dla rynków to nic dobrego, co było widać po zachowaniu WIG20. Indeks zaczął wprawdzie sesję od zwyżki do dziennego maksimum 2254 pkt, ale później było już tylko gorzej. Byki długo walczyły o utrzymanie indeksu przy poziomie środowego zamknięcia, ale skapitulowały w końcówce sesji, gdy amerykańskie indeksy zaczęły wyraźnie nurkować. S&P 500 i Nasdaq Composite traciły po godzinie handlu odpowiednio 0,9 i 0,6 proc., a WIG20 przed fixingiem wyznaczył dzienne minimum 2206 pkt. Pod znakiem zapytania stanęło utrzymanie notowań powyżej wsparcia 2200 pkt, które jest bardzo istotne, jeśli myślimy o zbudowaniu trwalszego układu wzrostowego. Fakt, że nastroje na GPW determinowały przede wszystkim wydarzenia zagraniczne, widać było po zachowaniu indeksów mWIG40 i sWIG80. Pod koniec sesji pierwszy zyskiwał symboliczne 0,1 proc., a drugi tracił 0,05 proc. Obroty na naszym rynku sięgały natomiast 685 mln zł.

Statystyki dla spółek pokazywały wyraźną przewagę podaży. Na minusie było 46 proc. podmiotów, a na plusie tylko 30 proc. Cały czas utrzymuje się też wyraźna przewaga spółek wyznaczających co najmniej roczne minimum notowań. W czwartek taki dołek wyznaczyły aż 24 spółki, a analogiczny szczyt tylko jedna (IMC).

GG Parkiet

Na tle zagranicy nie wyglądaliśmy najgorzej. Indeksy DAX i CAC40 traciły po ponad 1,3 proc., a niemieckie odpowiedniki mWIG40 i sWIG80 nawet po 1,8 proc.  ¶