Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku
Warszawskie byki, karmione złudną wizją wzrostowej fali na Wall Street, postanowiły wczoraj wyprowadzić popytową kontrę, której wydźwięk może zmienić lokalny rozkład sił nad Wisłą – o ile tylko zostanie utrzymane tempo i charakter aprecjacji. WIG20 zakończył sesję powyżej MA200_d, mWIG40 wybronił się nad linią trendu spadkowego, sWIG80 wyrysował świeczkę z dolnym cieniem zaś WIG powrócił nad godzinową dwusetkę. Na rynku walutowym widoczne było zainteresowanie złotym a cross EURPLN ponownie zaczął zmagać się z dolnym ograniczeniem trójkąta. Ogólnie środowa sesja należała do jednej z bardziej udanych w ostatnim czasie, pytanie tylko, czy jest to timingowo właściwe zagranie ze strony popytu, gdyż ten tydzień jak na razie obfituje w korekty wzrostowe na światowych parkietach. CAC40 zatrzymał się w strefie oporu wyznaczonej przez październikowo-listopadową konsolidację, DAX nie zdołał nawet naruszyć zeszłomiesięcznej podłogi zaś jankeski benchmark szerokiego rynku finiszował w okolicy dziennego minimum. Na wykresie S&P500 pojawiła się podażowa świeczka, która w połączeniu z wtorkową oraz poniedziałkową formacją zachęca do dalszych spadków. Jak na razie strefa 2580 – 2600 jest broniona, jednakże zamknięcie się S&P500 poniżej ww. poziomów stanowiłoby trigger do zejścia w okolice 2350-2300. Jak na razie taki scenariusz wydaje się mało realny, gdyż wiązałoby się to ze zmarnotrawieniem ostatnich kilkunastu miesięcy hossy w USA, jednakże jak spojrzy się na tegoroczny podwójny szczyt oraz sytuację techniczną bondów, to wnioski na przyszły rok nie są zbyt optymistyczne. Pytanie tylko, czy pod koniec tego roku byki powalczą o utrzymanie się nad strefą 2580 – 2600, czy może jankeskie baribale wykorzystają świąteczną zawieruchę do zaatakowania kluczowych wsparć. Patrząc na wykres tygodniowy zarówno S&P500, jak i DJIA czy NASDAQ można zauważyć aktywne sygnały sprzedaży, których wydźwięk jest średnioterminowy i zachęca do dalszej deprecjacji. A to stanowiłoby pretekst do pogłębienia spadków na Starym Kontynencie i tym samym powstrzymałoby WIGi w marszu na północ.
Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
W środę teoretycznie plusem dla rynków akcji w USA i nie tylko w USA były nagłówki w agencjach informacyjnych. Twierdziły one, że prezydent Trump obiecał interwencję w celu uwolnienia Meng Wanzhou, CFO Huawei, aresztowanej w Kanadzie na podstawie żądań USA.
Problem w tym, że była to obietnica warunkowa – Trump powiedział, że będzie interweniował „o ile pomoże to w zawarciu umowy USA – Chiny", co właściwie można było uznać za szantaż. Pozytywem było jednak to, że Meng Wanzhou wyszła na wolność po wpłaceniu kaucji.
Z tego powodu rosły indeksy europejskie. Wotum nieufności, które miało na celu usunięcie z urzędu premier May nie wpływało na zachowanie rynków, bo było niezwykle mało prawdopodobne, żeby May tego glosowanie nie wygrała (i tak się też wieczorem stało). Przez jeden rok wotum nieufności nie może być znowu głosowane, co umacnia premier na jej stanowisku.
Wall Street rozpoczęła sesję od wzrostu indeksów. W ogóle już nie mówiono o limicie zadłużenia USA, co pokazywało jak na dłoni, że wtorkowe osłabienie nie wynikało z tego czynnika. Indeks S&P 500 zyskiwał już blisko dwa procent, a NASDAQ wyraźnie ponad dwa procent, kiedy indeksy zaczęły się osuwać. Ocalał wzrost S&P 500 o 0,54% i NASDAQ o 0,95%. Nie byłą to jednak sesja, która zapewni dłuższą przewagę byków.