Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
W USA zimny prysznic podczas sesji środowej mógł w czwartek zmienić się na odbicie, bo często gracze dopiero na drugi dzień po posiedzeniu Fed w pełni rozumieją przesłanie płynące z tego gremium. Trzeba bowiem pamiętać, że wypowiedzi Powella i komunikat Fed były wyważone, ale bardzo podatne na interpretacje. Dla Fed wszystko jest możliwe – również brak podwyżek w 2019. Rynek w środę zinterpretował komunikat i wypowiedzi szefa Fed „jastrzębio", bo po prostu nastroje na rynkach były bliskie paniki. Równie dobrze w czwartek sytuacja mogła się zmienić. Szczególnie, że rynek walutowy zdecydowanie uznał stanowisko Fed za „gołębie" (dolar szybko tracił). Mówiono, że chodzi o ryzyko recesji w USA, ale to według mnie była błędna ocena. Okazało się jednak, że byki na rynku akcji były bardzo słabe. Jak zwykle w czwartek opublikowany został tygodniowy raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że w ostatnim tygodniu złożono 214 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 216 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych spadła. Indeks Fed z Filadelfii w grudniu wyniósł 9,4 pkt. (oczekiwano wzrostu z 12,9 do 15 pkt.). Indeks wskaźników wyprzedzających (LEI) wzrósł o 0,2% (oczekiwano, że pozostanie bez zmian. Wall Street rozpoczęła sesję od nieśmiałych prób wzrostu, ale za każdym razem byki dostawały po głowie. Dodatkowo nastrojom szkodziło to, że w piątek Kongres musi uchwalić prowizorium budżetowe na kolejne dwa tygodnie, żeby nie doszło do wstrzymania działalności agencji federalnych (Donald Trump nadal nie chce się zgodzić na zwiększenie zadłużenia USA). Na dwie godziny przed końcem sesji indeksy traciły już blisko trzy procent. Zazwyczaj po przecenach właśnie w tym momencie uderza mocniejszy popyt. Tak się też i tym razem stało. Pozostawało zgadywać, czy rynek wpadnie w totalną panikę, czy uda się tak zakończyć sesję, żeby mieć nadzieję na wykreowanie odbicia. Indeksy rosły błyskawicznie i wydawało się, że bykom uda się dociągnąć do poziomu neutralnego, ale obóz niedźwiedzi był silniejszy i ostatnia godzina należała właśnie do nich. Indeksy spadły (S&P 500 o 1,58%, NASDAQ 1,63%). Sesja pokazała, że w części funduszy jest chęć do wypracowania odbicia przed końcem roku, ale podaż ciągle jeszcze jest mocniejsza. Na GPW czwartek był wigilią wygasania grudniowej linii kontraktów, co nadal mogło wykoślawiać obraz rynku. Po zimnym prysznicu z Wall Street, zapowiadał się spadkowy początek sesji w Europie i rzeczywiście tak się stało. WIG20 stracił blisko półtora procent. Potem uparty popyt zaczął znowu go podnosić – naśladował zachowanie XETRA DAX. Po 90 minutach na rynku zapanował marazm. Przed rozpoczęciem sesji w USA górę wzięła ostrożność i indeksy zaczęły się osuwać. W końcówce sesji niepewność co do losów sesji na Wall Street nieco bykom pomogła i dlatego WIG20 stracił tylko 1,54%, a mWIG40 1,43%. Dzisiaj również w Polsce aktywność na rynku akcji może być mniejsza niż zwykle, bo rozpoczynamy okres świąteczny, który dla GPW będzie trwał do drugiego dnia Świąt włącznie. Kolejna sesja dopiero 27.12 (podobnie jak na wielu giełdach europejskich). Pamiętać jednak trzeba, że w USA Wall Street w drugi dzień świąt pracuje. Dzisiaj wygasa też grudniowa linia kontraktów na WIG20, co często prowadzi do dziwnego zachowania rynku w ostatniej godzinie sesji i do potężnego wzrostu obrotów. Inwestorzy spoza rynku kontraktów stoją zazwyczaj z boku.
Krystian Brymora, analityk DM BDM
W czwartek rynki reagowały na jastrzębio odebrany komunikat Fed, a zachowanie amerykańskich indeksów po południu nie dało szans na odbicie. S&P500 spadł drugi dzień z rzędu i zakończył wyraźnie poniżej 2500 pkt. W samym grudniu daje to już stratę ponad 10% (-7,7 YTD), a nieco ponad 4% (2350 pkt) brakuje do granicy bessy (-20% od wrześniowego szczytu). U nas grudzień jest oczywiście lepszy (+0,7%), choć cały rok trudno uznać za udany (-6,3% YTD). Relatywna siła krajowego parkietu, szczególnie widoczna w 2H'18, ma szansę się utrzymać. Kluczowe w tym kontekście jest zachowanie dolara, który nie wybił ostatnich szczytów mimo sprzyjających okoliczności (Fed), a nawet się osłabił. Obecnie na DXY jesteśmy przy dolnej bandzie 3-miesięcznej konsolidacji (96-98 USD). Technika mówi, że po jej opuszczeniu ruch może być dynamiczny. Jeśli z kolei spojrzymy na szerszy obraz to szczyt z przełomu 2016/2017 był bardzo ważny (104 USD). 2016 rok nazywany był rokiem „wielkiej rotacji" z uwagi na przepływ kapitału z rynku obligacji do akcji. Trend ten przyspieszyły wybory w USA. W rezultacie rentowności amerykańskich obligacji rosły, a Fed niejako gonił rynkowe stopy procentowe. Mimo tego dolar osłabił się do koszyka walut o ok. 15%. Od 2018 roku mamy korektę (+9%), która zniosła ok. 62% tego ruchu. Ostatni szczyt jest więc istotny i z uwagą czekać będziemy na rozstrzygnięcia, szczególnie że rentowności 10-latek dotknęły już... ponad 20-letniego trendu spadkowego. Daje to trochę do myślenia.... Dziś dzień trzech wiedźm. Na razie kwartał jest lekko na plusie i może mieć to wpływ na przebieg dzisiejszej sesji.
Remigiusz Lemke, analityk DM mBanku
Biorąc pod uwagę wydarzenia na S&P500 i Nasdaq, wczorajsza sesja na GPW ponownie rozpoczęła się relatywną siłą. WIG20 otworzył się -0,8% poniżej kursu odniesienia, nieznacznie gorzej zachował się indeks szerokiego rynku WIG. W trakcie dnia presja podaży znacznie wzrosła, w rezultacie warszawskie benchmarki straciły na wartości wyraźnie powyżej -1%, a sWIG80 osiągnął najniższe pułapy od kwietnia 2013 r. Zdecydowanie największym ciężarem, zwłaszcza dla WIG20, okazały się spółki energetyczne. WIG-ENERGIA przecenił się o przeszło -4%. Liderem spadków został TPE, który cofnął się o -8% i jednym ruchem zniwelował ostatnie 5 dni wzrostów. Spoglądając na zachowanie zagranicznych benchmarków ponownie można oczekiwać spadkowych nastrojów przy Książęcej 4. S&P500 ustanowił nowe lokalne minima. Skala spadków rozpoczętych w październiku przekracza już wyraźnie -16%. Ostatni raz tak słaby wynik indeks zanotował w połowie 2011 roku, kiedy przecena wyniosła 21,5%. W Japonii również zdecydowaną przewagę posiada strona podażowa Nikkei traci na wartości przeszło -1%.
Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ
Piątkowy, poranny handel na rynku FX nie przynosi istotniejszych zmian na wycenach - eurodolar pozostaje blisko 1,1450 USD, a słabość USD po FED sprzyja kwotowaniom walut EM. Polski złoty kwotowany jest następująco:4,2852 PLN za euro, 3,7427 PLN wobec dolara amerykańskiego, 3,7905 PLN względem franka szwajcarskiego oraz 4,7432 PLN w relacji do funta szterlinga. Rentowności polskiego długu wynoszą 2,887% w przypadku obligacji 10-letnich. Ostatnie godziny handlu na rynku walutowym przyniosły potwierdzenie wcześniejszych tez, iż rynek zakłada że sygnalizowany scenariusz dwóch podwyżek stóp w 2019r. zostanie docelowo zmodyfikowany pod wpływem danych makro. Warto ponadto wspomnieć, iż rentowności długoterminowego długu USA spadły do 9-miesięcznych minimów. Sam koszyk dolarowy stracił w tym tygodniu ok. 1,2%. Teoretycznie więc słabszy USD może działać na korzyść walut EM - w praktyce jednak powodem takiego zachowania USD są obawy o globalny wzrost, co podbija poziom awersji do ryzyka na rynku. Indeksy giełdowe jak DAX (10559.30 -0.49%) czy S&P500 (2467.42 -1.58%) zaczynają sugerować, iż ostatnie spadki nie są jedynie korektą w rynku byka, a możliwą zmianą trend na rynkach akcyjnych. Sam PLN pozostaje jednak „niewzruszony". Trend konsolidacyjny jest kontynuowany, chociaż widoczne są próby sprowadzenia kursu USD/PLN (3.73553 -0.19%) niżej. Warto również wspomnieć o krajowym układzie fiskalnym, gdzie wedle danych MF po listopadzie budżet miał 11,1 mld nadwyżki. Teoretycznie więc jest szansa, iż cały rok zamknięty zostanie nadwyżką, co byłoby ewenementem w historii III RP. Ponownie jednak należy przypomnieć, iż zachowanie PLN od miesięcy powiązane jest raczej z nastrojami na szerokim rynku aniżeli czynnikami lokalnymi. W trakcie dzisiejszej sesji otrzymamy dane dot. sprzedaży detalicznej za listopad, gdzie rynek spodziewa się wskazania na poziomie 7% r/r. Ponadto opublikowane zostaną dane z rynku pracy, gdzie oczekiwana stopa bezrobocia to 5,8%. Na szerokim rynku warto bliżej przyjrzeć się danym dot. PKB (fin.) dla USA za III kw. (oczek.3,5%) oraz serii wskazań dot. m.in. dochodów i wydatków w USA czy zamówień na dobra trwałe. Z rynkowego punktu widzenia EUR/PLN (4.28475 -0.00%) kontynuuje konsolidację blisko 4,28 PLN. USD/PLN przetestował okolice wsparcia na 3,7288 PLN. Wraz z końcem tygodnia wejdziemy najpewniej na PLN w okres ograniczonej aktywności rynku (24.12 jest dniem wolnym od handlu, podobnie jak 31.12) który potrwa aż do końca roku, co sugeruje utrzymanie bieżących poziomów.