Oznaczałoby to, iż po zakończeniu odreagowania należałoby oczekiwać co najmniej jeszcze jednej fali bessy. Ten dość oczywisty do niedawna scenariusz może się szybko zdezaktualizować, jeśli zwyżka z ostatnich tygodni nie zatrzyma się w osiągniętej strefie 2603–2631 pkt, wyznaczonej przez lokalne minima z października i listopada. Oczekiwania klasycznej wtórnej fali grudniowej przeceny będą musiały wówczas ustąpić miejsca scenariuszom bardziej skomplikowanej struktury korekcyjnej. Bez względu na rozstrzygnięcia pewne wydaje się natomiast, iż wszystkie powinny uwzględniać konieczność dalszego schłodzenia sentymentu, co na razie wyklucza możliwość bezproblemowego przejścia do rynku byka. Spoglądając chociażby na wyniki cotygodniowych badań biuletynów inwestycyjnych (Investors Intelligence), widać, iż sentyment nie pogorszył się jeszcze tak, jak w końcowych fazach poprzednich korekt wyższego rzędu. Po długim okresie stabilnej, co najmniej dwukrotnej przewagi byków dopiero pierwszy tydzień stycznia przyniósł niewielką, i jak się okazało jednorazową, przewagę oczekujących bessy nad oczekującymi hossy (34,6 proc. do 29,9 proc.). Tymczasem jak pokazują przykłady z tej dekady, przewaga niedźwiedzich wskazań powinna utrzymywać się znacznie dłużej (ok. 1,5 miesiąca) i być zdecydowanie wyraźniejsza (ponad 10 proc.). ¶