Czwartkowa sesja przyniosła kolejny dowód na słabość kupujących. Po mocnej zniżce we środę co prawda starali się oni odrobić nieco punktów, jednak bezskutecznie. Więcej wskazuje na to, że w piątek znów dominować będzie kolor czerwony. Po środowej zniżce WIG20 o 1,36 proc. trudno było mieć nadzieje na udaną sesję w czwartek. Argumentów po stronie sprzedających bowiem nie brakowało. Po pierwsze w kilku poprzednich dniach oporem nie do pokonania dla byków był poziom 2375 pkt. Niedźwiedzie zdołały go utrzymać przez cały tydzień. Zakres zmian WIG20 stawał się coraz węższy i jasne było, że lada moment nastąpi rozwiązanie sytuacji. Tak się właśnie stało w środę. W czwartek kupujący, choć bardzo nieśmiało, starali się odrobić część strat. WIG20 przez znaczną część dnia zwyżkował o około 0,3 proc., co plasowało go w czołówce europejskich indeksów. Na większości giełd Starego Kontynentu przeważał kolor czerwony. Poranny skromny dorobek nie utrzymał się jednak zbyt długo i w drugą połowę sesji WIG20 wchodził już będąc na poziomach z zamknięcia ze środy. Ostatecznie zakończył dzień niemal w tym samym punkcie co dzień wcześniej. Słabość kupujących wskazuje na kontynuację ofensywy sprzedających. Trzeba cały czas pamiętać o formacji podwójnego szczytu, która ukształtowała się na najwyższych poziomach stycznia i lutego. Również na wykresie S&P500 w ostatnich dniach widać wyraźną zadyszkę. Główny amerykański indeks nie jest w stanie poradzić sobie z grudniowym szczytem, ukształtowanym w okolicach 2800 pkt. W czwartek S&P500 zaczął niemrawo, a scenariusz ewentualnej realizacji zysków z ostatnich kilku tygodni odbije się na piątkowych nastrojach w Europie.
Czwartek był ostatnim dniem lutego, więc warto podsumować pierwsze dwa miesiące roku. Z głównych warszawskich indeksów najlepszy jest sWIG80, który urósł już o około 10 proc. Również w czwartek sWIG80 poradził sobie najlepiej z głównych indeksów GPW, zwyżkując o 0,86 proc., do 11631 pkt. Co ciekawe, oznacza to ustanowienie kolejnych tegorocznych maksimów.
W ostatnich dniach sporo dzieje się na rynku krajowych obligacji skarbowych. Po weekendowych zapowiedziach wyborczych partii rządzącej rentowności gwałtownie wystrzeliły. W poprzednim tygodniu wskaźnik ten w przypadku papierów 10-letnich utrzymywał się w okolicach 2,7 proc., natomiast obecnie coraz bliżej mu do 3 proc. Jak na razie w ciągu czterech dni rentowności wzrosły o blisko 20 pkt bazowych. Oczywiście odbija się to bardzo negatywnie na funduszach inwestujących w obligacje Skarbu Państwa.