Bykom zabrakło jednak sił na wyraźne odbicie, co szybko wykorzystała druga strona, sprowadzając notowania głównych indeksów pod kreskę jeszcze przed południem. Skala porannej przeceny byłaby zapewne większa, gdyby nie dobre dane z Niemiec. Okazało się bowiem, że produkcja przemysłowa wzrosła w marcu, w ujęciu miesiąc do miesiąca, o 0,5 proc., a analitycy spodziewali się spadku o takiej samej skali. Wygląda jednak na to, że cały czas pierwsze skrzypce w kształtowaniu rynkowych nastrojów grają USA i Chiny. Nagły negatywny zwrot w ich negocjacjach jest przyczyną pogorszenia nastrojów i dopóki relacje między tymi krajami znów się nie ocieplą, dopóty trudno oczekiwać zieleni na parkietach. Zwłaszcza że Komisja Europejska opublikowała we wtorek nowe prognozy makroekonomiczne, z których wynika, że tempo wzrostu gospodarki strefy euro będzie niższe niż wcześniejsze oczekiwania i wyniesie 1,2 proc. w 2019 r. oraz 1,5 proc. w 2020 r.
W drugiej połowie sesji zniżka WIG20 została pogłębiona. Wystarczył pretekst w postaci spadkowego otwarcia sesji na Wall Street. Ostatecznie WIG20 spadł w środę o 0,5 proc., do 2221 pkt, i znalazł się najniżej od listopada 2018 r. Wcześniej przełamana została średnia krocząca z 200 sesji, a sekwencja coraz wyższych lokalnych dołków została przerwana. Wygląda więc na to, że w segmencie blue chips dochodzi do przesilenia na korzyść niedźwiedzi.
Wśród blue chips słabością raziła w środę JSW, a honoru bronić próbował CD Projekt. Na szerokim rynku trzy spółki wyznaczyły co najmniej roczne maksimum notowań (w tym m.in. Ten Square Games), a 13 firm roczne minimum (m.in. Energa, Bogdanka i Polnord). Pocieszające jest to, że spadkowi nie towarzyszyły wysokie obroty. Przed fixingiem sięgały 600 mln zł. ¶