Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku
Słabość polskiej waluty widoczna w postaci nowych, rocznych maksimów USDPLN negatywnie wpływa na postrzeganie GPW przez zagranicę. Wprawdzie dla zagranicznych inwestorów im niższa wartość PLN, tym większy jest potencjał ewentualnej aprecjacji, jednakże bez zmiany trendu na rynku walutowym trudno o optymistyczne prognozy w średnim terminie. Od kilkunastu tygodni ww. cross konsoliduje się pod poziomem 3.85, którego wybicie w tygodniowych cenach close mogłoby okazać się pretekstem do dalszej wyprzedaży złotego a tym samym do kontynuacji spadków przez WIG20USD. Indeks ten wciąż jest powyżej podstawy średnioterminowego klina – formacji, która od kilkunastu tygodni wywiera negatywny wpływ na techniczny Big Picture. Wprawdzie na rynku kasowym benchmark WIG20 zaczął się bronić a po wczorajszej sesji zachodzi nawet możliwość wyprowadzenia północnej kontry, jednakże na chwilę obecną ewentualna zwyżka powinna być traktowana w kategoriach korekty wzrostowej. Ku korekcie skłania się także mWIG40, który wczoraj przełamał kilkunastodniową passę i zdołał finiszować mocno powyżej kreski. Na wykresie pojawiła się popytowa świeczka, której podstawa 3869 stanowi wsparcie na dzisiejszą sesję a tym samym zwolennicy grania długich pozycji mają zielone światło do podróży na północ. Niestety w trzeciej linii GPW wciąż dominuje podaż a wczorajsza przecena o -0.7% w połączeniu z aktywnym sygnałem SELL by MA200_d negatywnie wpływa na optykę maluchów. Oporem na ten tydzień jest 11782 i jeżeli do piątku poziom ten zostałby wybity, wówczas pojawiłby się sygnał kupna a do tej wysokości outlook pozostaje spadkowy.
Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Umiarkowany optymizm z wczorajszego poranka nie został zakwestionowany w ciągu sesji, a giełdy europejskie zamknęły się wzrostami od 0,3% (FTSE100) do 0,9% (DAX). Pretekstem do optymizmu była notatka Departamentu Handlu informująca, że Huawei będzie mogła korzystać bez przeszkód z amerykańskich technologii przez kolejnych 90 dni. Jeżeli uznamy za wiarygodne informacje, że firma i tak zgromadziła zapasy, by kontynuować bez przeszkód działalność przez porównywalny okres, realne wejście amerykańskich działań w życie wydłuża się do co najmniej pół roku. Zgodnie z doniesieniami Bloomberga, źródła zbliżone do firmy traktują amerykańskie kary całkowicie jako element wojny handlowej i są przekonane, że w przypadku porozumienia temat zniknie, kończąc się najwyżej grzywną (w analogicznej sytuacji w ubiegłym roku ZTE musiało zapłacić miliard dolarów).
Amerykański sektor technologiczny odetchnął z ulgą, dzięki czemu NASDAQ zyskał 1,1% i zachowywał się nieco lepiej niż szeroki rynek (S&P500 wzrosło o 0,9%). O ile do tej pory reakcje na konflikt dotykały większych spółek właściwie bez wyjątków, w bliskiej przyszłości powinno się to zmieniać – trudno wyobrazić sobie działania Chin, które mogłyby poważnie zaburzyć wyniki takich firm jak Amazon, Facebook czy Alphabet (Google), prowadzących biznes w Państwie Środka w bardzo ograniczonym stopniu. Z drugiej strony, spółki takie jak Apple, Nvidia, AMD, Qualcomm, Broadcom, Micron i generalnie ta część sektora, która zajmuje się sprzętu komputerowego i telekomunikacyjnego czy podzespołów do niego, może być pod dalszą presją.
Coraz więcej uwagi przyciągała wczoraj plotka o tym, że Chiny mogłyby rozważyć zakaz eksportu do USA tzw. metali ziem rzadkich używanych m.in. przy produkcji ekranów i laserów, aeronautyce i w technologiach kosmicznych. Druga światowa gospodarka jest niemal monopolistą w wydobyciu co najmniej części z nich (około 80% globalnej produkcji dla całej grupy). Warto zwrócić jednak uwagę, że cały pomysł pojawił się w mediach na podstawie kontrolowanych przecieków o wizycie Xi Jinpinga i Liu He w fabryce magnesów przemysłowych pod Ganzhou (kolejne zastosowanie tych surowców), co sugeruje raczej, iż Chiny chciały pokazać, iż dysponują narzędziami odwetowymi, a niekoniecznie, iż zamierzają je wprowadzać na tym etapie jako odpowiedź na atak na Huawei czy ostatnią rundę ceł.
Najważniejszym dzisiejszym wydarzeniem będzie publikacja „minutek" z ostatniego posiedzenia FOMC, która zostanie oceniona przez pryzmat tego, czy i ilu członków Komitetu nie podzielała tezy, iż stopy powinny pozostać na obecnym poziomie przez dłuższy czas. Ostatnie wypowiedzi m.in. J.Bullarda sugerowały, że taka frakcja może istnieć, pytanie jednak czy nie ujawniła się dopiero na fali ostatnich „postępów" w negocjacjach amerykańsko-chińskich. Rynek uważa, że szansa na cięcie we wrześniu wynosi prawie 40%, więc istnieje tu pole do rozczarowania.