Inwestorzy zrozumieli, iż trudno będzie naszemu krajowi uchylić się od polityki klimatycznej UE, a koszty dla firm energetycznych będą olbrzymie. Już widzimy ograniczenie generacji przez źródła krajowe, które, oparte w ok. 75 proc. na węglu, stają się niekonkurencyjne cenowo w starciu z energią z importu. Kolejnym krokiem jest zmniejszenie produkcji czarnej energii wypieranej z rynku przez źródła niskoemisyjne: OZE, gaz czy magazyny. W celu obrony pozycji rynkowej spółki energetyczne muszą zwiększać zaangażowanie w nowe, bardziej zielone technologie, co oznacza gigantyczne inwestycje w przyszłości. Wyłączenie wszystkich bloków węglowych to konieczność wybudowania 11 GW w atomie (CAPEX 340 mld zł) lub 20 GW w morskich elektrowniach wiatrowych (280 mld zł) czy 35 GW w lądowych wiatrakach (180 mld zł), które jednak należałoby dla bezpieczeństwa systemu wesprzeć siłowniami gazowymi (kolejne mld zł). I to przy założeniu utrzymania zużycia na obecnym poziomie. Tymczasem EBITDA pięciu największych krajowych wytwórców energii to 7 mld zł (segment wytwarzanie). Pocieszeniem dla inwestorów może być świadomość, że choć w gorszych czasach popyt na energię maleje, to jednak pozostaje relatywnie wysoki. Dodatkowo kryzys może obniżyć „zieloną" presję. ¶