To była prawdziwa huśtawka nastrojów. O ile w środę mieliśmy grę do jednej bramki i pełną dominację podaży, tak podczas czwartkowej sesji lepsze momenty przeplatały się z gorszymi.
Pierwsze słowo należało do byków. Na starcie WIG20 rósł około 0,8 proc. i tym samym pojawiła się szansa na to, że uda się odrobić chociaż część środowych strat. Te były znaczące, bo WIG20 stracił ponad 4,5 proc. Nadzieja ta szybko jednak przerodziła się w strach. W południe po wzrostach nie było praktycznie śladu. WIG20 zjechał pod kreskę i z każdą upływającą chwilą podaż dociskała coraz mocniej. Po ostrzałem znalazły się przede wszystkim banki, które wyznaczały nowe minima. Akcje PKO BP przeceniane były o ponad 5 proc. Mocno tracił także Alior Bank czy też bank Pekao. Honoru byków próbował bronić CD Projekt, jednak było to za mało, aby podciągnąć cały indeks, który w połowie sesji tracił około 1 proc. Nerwowo było też na innych parkietach, gdzie również byki szybko oddały pole i po porannych wzrostach na rynkach znowu zagościł kolor czerwony. Jak się później okazało, to jeszcze nie był koniec emocji.
Druga część dnia upływała pod znakiem odczytu amerykańskiego PKB za III kwartał, który okazał się lepszy od oczekiwań. Swoje dołożył Europejski Bank Centralny, który co prawda nie zmienił polityki pieniężnej, jednak dał jasny sygnał, że prawdopodobnie zrobi to w grudniu albo i wcześniej, jeśli będzie taka potrzeba. To wystarczyło, aby od wyraźnych wzrostów rozpoczął się dzień na Wall Street. Byki w Europie tylko czekały na taką okazję. WIG20 zaczął odrabiać straty, wyszedł nawet na plus, a stawce wzrostowej przewodził CD Projekt. Ostatecznie indeks największych spółek naszego parkietu stracił jednak 0,45 proc. Sam CD Projekt zyskał natomiast prawie 7 proc. Poprawiła się także sytuacja sektora bankowego. Akcje PKO BP stracił „zaledwie” 2,5 proc. Poprawiły się także notowania średnich i małych spółek, które też wyraźnie spadały w ciągu dnia. mWIG40 ostatecznie zyskał 0,1 proc., natomiast sWIG80 urósł 0,25 proc. Wszystko to oczywiście działo się przy ponadprzeciętnych obrotach. Te znowu bez większego problemu przebiły poziom 1 mld zł.
Chwilowo więc nasz rynek złapał oddech po ciosie, jaki przyjął w środę. Pomogła też informacja premiera Mateusza Morawieckiego, który poinformował, że tak długo jak będzie to możliwe nie będzie wprowadzane pełne zamknięcie gospodarki. Oczywiście nie oznacza to, że temat koronawirusa niedługo znowu nie uderzy w rynki. Jak pokazała czwartkowa sesja sytuacja jest bardzo dynamiczna i potrafi się zmieniać jak w kalejdoskopie. Stalowe nerwy z pewnością przydadzą się w kolejnych dniach.