Pierwsza część tego tygodnia na warszawskiej giełdzie upłynęła pod znakiem przeciągania liny. W poniedziałek z tej batalii wyszły byki, chociaż ich zwycięstwo było symboliczne. WIG20 zyskał bowiem niecałe 0,4 proc. We wtorek górą były natomiast niedźwiedzie chociaż i w tym przypadku ciężko jest mówić o jakimś znaczącym ruchu.
Od początku dnia widać było, że inwestorzy nie bardzo mają pomysł na handel i czekają na jakiś impuls do działania. WIG20 zaczął dzień na nieznacznym plusie, jednak już po kilku minutach było to tylko wspomnienie. Niedźwiedzie próbowały przycisnąć. Przez chwilę wydawało się nawet, że będzie to udana próba. Wskaźnik największych spółek zaczął tracić ponad 0,5 proc. Byki nie zamierzały się jednak biernie temu przyglądać. Podjęły walkę i w południe główny wskaźnik rynkowy wrócił praktycznie do punktu wyjścia. Obrazu niezdecydowania rynkowego dopełniały obroty, które utrzymywały się na stosunkowo niskim poziomie.
Na obronę naszego rynku trzeba jednak dodać fakt, że problemy z jakimś większym ruchem miały także i inne europejskie giełdy, chociaż na wielu z nich niewielką przewagę miały byki. U nas popyt tylko na chwilę był górą. W drugiej części dnia to znowu sprzedający mieli nieco więcej do powiedzenia. Nie pomagało też niezdecydowanie na rynku amerykańskim, gdzie S&P500 zaczął notowania od nieznacznych plusów, jednak już Dow Jones Industrial był pod kreską.
W takim otoczeniu i z brakiem wyraźnego ruchu u nas dotrwaliśmy do końca dnia. Ostatecznie WIG20 stracił 0,4 proc. Przecena dotknęła m.in. spółki energetyczne, które w poniedziałek świeciły pełnym blaskiem. Korekta, szczególnie biorąc pod uwagę skalę wcześniejszych wzrostów, okazała się jednak skromna. PGE straciło 1 proc., zaś Tauron 0,95 proc. Najsłabiej w indeksie największych spółek zaprezentowała się firma PKN Orlen, której papiery straciły 1,9 proc. Liderem wzrostów był z kolei Santander Bank Polska, którego papiery podrożały o 1,1 proc.
Spadki zagościły także w obszarze średnich i małych firm. mWIG40 stracił 0,5 proc., zaś sWIG80 0,25 proc. Tak jak to zostało już wspomniane, sporo do życzenia pozostawiają obroty rynkowe. Te nie przekroczyły 1 mld zł, co w ostatnich miesiącach jest raczej rzadkością. To najlepszy dowód na to, że inwestorzy na warszawskiej giełdzie czekają w blokach startowych na jakiś poważniejszy impuls do działania. Dostarczyć nie były go w stanie wtorkowe dane makroekonomiczne, ale uczciwie też trzeba przyznać, że i kalendarz tego dnia nie rozpieszczał inwestorów. Wszyscy ci, którzy czekają więc na więcej wrażeń na razie muszą się jeszcze uzbroić w cierpliwość.