Wczorajsza sesja na warszawskiej giełdzie co prawda zakończyła się wzrostami, WIG20 zyskał niecałe 0,9 proc., ale i tak pozostał po niej niedosyt. W ciągu dnia skala zwyżek była bowiem okazalsza, jednak w drugiej połowie dnia, wraz z początkiem notowań na Wall Street, optymizm nieco przygasł. Czy należy to traktować jako sygnał ostrzegawczy?
Patrząc na początek dzisiejszej sesji można faktycznie tak to odbierać. WIG20 zaczął dzień na minusie, a po kilku minutach od rozpoczęcia handlu przecena sięgała już ponad 1 proc. To co udało się wypracować wczoraj szybko więc zostało oddane dzisiaj z rana.
Z pewnością nie pomaga nam otoczenie. Spadkami zakończyła się wczorajsza sesja na Wall Street. S&P500 stracił ponad 1 proc. Dow Jones też zaliczył przecenę jednak w jego przypadku była ona symboliczna, gdyż wyniosła 0,1 proc. Zdecydowanie najsłabiej poradził sobie indeks Nasdaq, który tracił 2,6 proc.
Powodów do optymizmu nie dostarczyła także azjatycka część dnia giełdowego. Tam mieliśmy niemal komplet czerwieni. Najmocniej ucierpiał Nikkei225, który stracił ponad 3 proc. Słabo zaprezentował się także Hang Seng, który zaliczył spadek rzędu 2,2 proc.
Pierwszy mocniejszy ruch z rana na GPW może być tak naprawdę tylko preludium do tego, co będzie się działo w kolejnych godzinach handlu. Kalendarz makroekonomiczny może za bardzo nie rozpieszcza, ale z perspektywy naszego rynku z pewnością najważniejszym wydarzeniem będzie posiedzenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, która ma wydać orzeczenie w sprawie kredytów frankowych. Wydarzenie to może sporo namieszać na rynku, w zależności od tego, jakie faktycznie decyzje zapadną.