Utrzymujące się dobre nastroje rynkowe oraz ucieczka kapitału od dolara (napędzana wiarą w koniec cyklu podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych) dodały skrzydeł złotemu. W ostatnich dniach w centrum uwagi znalazła się przede wszystkim para USD/PLN. Bez większego problemu zjechała poniżej psychologicznego poziomu 4,00, a na tym się nie skończyło. Obecnie oscyluje ona przy poziomie 3,96. Nasza waluta ma jeszcze potencjał do umocnienia czy jednak ostatni silny ruch ten potencjał już wykorzystał?
Jak ogień i woda
Ostatnie spadek notowań pary USD/PLN sprowadził ją do poziomów widzianych ostatni raz przed wybuchem wojny w Ukrainie. – Nie da się ukryć, że złoty jest jedną z silniejszych walut w stosunku do amerykańskiego dolara w perspektywie minionego półrocza – wskazuje Michał Stajniak, analityk XTB.
Jak zauważa Bartosz Sawicki z firmy Cinkciarz.pl, w nieco ponad 200 sesji kurs amerykańskiej waluty obniżył się o przeszło 20 proc. i runął z historycznego szczytu. – W końcówce września ubiegłego roku amerykańska waluta kosztowała więcej niż 5,05 zł co oznacza, że jej kurs obniżył się niemal o 1,10 zł – podkreśla Sawicki. Jak dodaje, dolar i złoty, są jak ogień i woda.
– Ten pierwszy przed rokiem był dla inwestorów bezdyskusyjnym wyborem numer jeden. Sprzyjała mu niepewność geopolityczna, widmo kryzysu energetycznego i poważnej recesji w Europie. Do tego Rezerwa Federalna najostrzej z głównych banków centralnych podnosiła stopy procentowe. USD korzystał też na ekstremalnie wysokich cenach gazu i ropy, których Stany Zjednoczone są przecież wiodącym wydobywcą i eksporterem netto. Każdy z tych atutów był zarazem źródłem tarapatów złotego. Od tego czasu doszło jednak do swoistej zamiany miejsc – podkreśla Sawicki.