W czwartek kurs Śnieżki spadał nawet o ponad 8 proc., jednak w kolejnych godzinach handlu stratę udało się istotnie zmniejszyć. Spółka zdecydowała się na wdrożenie zmian w modelu dystrybucji na rynku niezależnym w Polsce, co nie pozostało bez negatywnego wpływu na wyniki I kwartału. Jej zarząd jednak liczy na długoterminowe korzyści z tego posunięcia. – Od początku 2024 roku wdrożyliśmy zmiany w modelu dystrybucji na rynku niezależnym w Polsce. Wybrane punkty handlowe, które do tej pory były obsługiwane pośrednio przez dystrybutorów, mogą teraz jednocześnie dokonywać zakupów bezpośrednio w Grupie Śnieżka. Wprowadzona zmiana na rynku niezależnym miała negatywny wpływ na wyniki Grupy w I kwartale br. Trend ten może być widoczny także w kolejnych kwartałach 2024 roku, jednak począwszy od kwietnia, nie obserwujemy negatywnego wpływu rozszerzenia modelu na przychody – wyjaśnia Piotr Mikrut, prezes Śnieżki. – Pomimo trudności obserwowanych w I kwartale br. z optymizmem patrzymy w przyszłość. Jesteśmy przekonani, że rozszerzenie modelu dystrybucji w długim terminie będzie wartością dodaną, podobnie jak dalszy rozwój oferty produktowej w pozostałych kanałach sprzedaży – dodaje.

Wyzwaniem dla Śnieżki jest słaby popyt wynikający z nastawienia konsumentów. Zarząd liczy, że w tym roku wolumeny sprzedaży na rynku farb dekoracyjnych ustabilizują się po spadkach, które miały miejsce w poprzednich kilu latach. – Dla nas takim minimum, które chcielibyśmy osiągnąć w tym roku, jest zatrzymanie spadku wolumenów, czyli utrzymanie poziomów z 2023 r. Odbicie rynku w górę byłoby rewelacyjne, co jest bardzo optymistycznym scenariuszem. Nie nastawiamy się, że to nastąpi w tym roku, to bardziej perspektywa 2025 r. – ocenia prezes.